Dwa tygodnie przed świętami zabrałam się za haft. Moi uczniowie haftowali zawieszki na choinkę, a ja dłubałam dla przyjemności. Kiedy skończyłam, postanowiłam haft wykorzystać do uszycia okładki na kalendarz dla mojej mamy. Żeby choć trochę osłodzić jej te pierwsze, najtrudniejsze święta bez taty.
Haft ala kaszubski. Ala, bo do ideału to mu jeszcze bardzo daleko :)
Wnętrze okładki:
I wierzch:
I haft z bliska. Jeszcze trochę mokry po praniu.
Teraz trochę będzie tych haftów, bo bardzo mnie ostatnio relaksuje haftowanie :) Juz kolejny czeka na wykorzystanie, a jeszcze jeden na tapecie aktualnie. Na ten ostatni jeszcze nie mam pomysłu, ale coś wymyślę.
Piękny haft:)
OdpowiedzUsuńJeszcze mu trochę daleko do ideału, bo gdzue niegdzie wyszło krzywo, ale dziękuję :)
UsuńBardzo ładny haft. Podziwiam tym bardziej, że ja do haftu w ogóle nie mam ręki, a chciałabym. Pomysł na okładkę świetny. Czekam na kolejne! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Ja też ręki za bardzo nie mam :) Ale warto spróbować, bo satysfakcja jest duża na koniec :)
UsuńSlicznie wyszedl Ci ten hafcik, to nicz,ze ma jakiestam niedoskonalosci. Wykonany od serca byl napewno najlepszym prezentem. Usciski!
OdpowiedzUsuńDzięki :) Mi się w sumie podoba, mimo niedoskonałości :)
Usuń