Wczoraj doszła do mnie długo oczekiwana paczuszka od Ani Koniecznej, z wymianki u Matricarii. Jestem zachwycona i...zawstydzona, bo paczuszka ode mnie była zdecydowanie skromniejsza niż ta, która do mnie przyszła.
Całość wyglądała tak:
A po rozpakowaniu moje oczy (i nie tylko) ucieszyły:
aż 4 cudnej urody podkładeczki. Muszę przyznać, że te kropkowane podbiły moje serce w 2 sekundy :D
Serducho- zaraz zawiśnie na choince.
Notesik, który bardzo mi się przyda,bo karteczki zawsze latają u mnie luzem,a teraz będą mogły dumnie leżeć na wierchu, w takiej ładnej oprawie.
Aniu, jeszcze raz bardzo dziękuję!!!!
A mi potrzeba chyba silnego kopa w cztery litery, bo od dawna niczego nie zrobiłam. Na wszystkich drutach, które posiadam mam za to rozpoczęte robótki. Tylko czasu i sił na ich kończenie mi brakuje. A tu jeszcze kilka innych pomysłów w głowie. Trudno, na razie wszystko czeka do ferii. Mam nadzieję, że w ferie będą posty co najmniej co drugi dzień :) Tego mi życzcie.
oj tak! podkładki Ani potrafią rzucić na kolana :D
OdpowiedzUsuńpiękne prezenty...
no i czekamy na ferie :)
Zazdraszczam, bo prace Ani bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńSzczerze życzę spełnienia planów ;-)) Paczusię dostałaś śliczną ;-))
OdpowiedzUsuń