wtorek, 14 lutego 2012

Szczęśliwi czasu nie mierzą...

ale może powinnam jednak zacząć :) Dlaczego? Bo zawsze wszystko robię na ostatnia chwilę. Zawsze wszystko odkładam na później. Nie mam pojęcia dlaczego. Robię tak nawet w przypadku rzeczy miłych. I doskonale wiem, że nie powinnam i co roku sobie obiecuje, że od Nowego Roku.... I wiadomo ...

I tym razem tak samo było z Walentynkami. od dwóch tygodni obmyślałam, że muszę coś fajnego uszyć i wrzucić na bloga. Bo jak oglądam Wasze prace to aż mi powieka drga z zazdrości :) I też chciałam coś fajniuśkiego. Tym bardziej, że ferie mam od wczoraj, więc czas był. No, był, ale się zmył. I jedyne co uszyłam to małe serduszko- zawieszka. Kolejna rzecz jest już co prawda wykrojona, ale nie dotarłam z nią do maszyny. Trudno, może jutro się uda. Eh, ciężka ta praca nad sobą....

Serduszko (wiem takie sobie wyszło, nie jestem z niego dumna)






Miłych Walentynek Wam życzę!!!

5 komentarzy:

  1. boziu skąd ja to znam. Mam tyle odłożonych projektów i pewnie zacznę jak już będzie za późno :(super serducho.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się podoba twoje serduszko,ja miałam zamiar uszyc takowe dla meza na walentynki,ale nie zdążyłam :(( Za to upiekłam mu jego ulubiona pizzę i myslę,że jakoś wybrnełam z sytuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Serduszko ma swój urok i w tym tkwi jego piękno :) Jestem ciekaw kolejnych uszytków!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do zabawy: Moje ulubione seriale:)

    OdpowiedzUsuń