Miałam właśnie siedzieć i mojej koleżanki, która ma 3-miesięcznego brzdąca. Za 5 minut miałyśmy jechać do naszej koleżanki ze studiów na ślub. Miałam, bo oczywiście, jak to w takich sytuacjach bywa, młody dostał gorączkę... Standard, zważając na to, że mieliśmy plany wychodne, jest weekend i są wakacje.
Zanim jednak dotarło do mnie, że moje plany runęły w gruzach, zdążyłam uszyć dla małego Kacperka metkowca. Pierwszego, ale pewnie nie ostatniego, bo to dosłownie kilka minut roboty :) Julka nie mogła zapomnieć, jak to się nazywa, więc stwierdziła, że "nuplaczek" będzie jej łatwiej zapamiętać. A jako, że wychodzą jej właśnie zęby (górne stałe jedynki :) ), to też sobie takiego zażyczyła. Ciekawe czy by używała..... :)
Z jednej strony mięciutki polarek
a z drugiej solidna, gruba bawełna w kolorze słoneczka :)
Trochę wygnieciona, bo moje maluchy musiały ja dokładnie obejrzeć. Wróć! To przecież kontrola jakości była :)
Ciekawy pomysł Zapraszam też do mnie klubtilda.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję.Chętnie zajrzę do Ciebie.
Usuńoj chcę taki! ale żeby miał na jednej stronie naszytą sówkę!! Super!! :)
OdpowiedzUsuńRobi się, psze pani :)
UsuńTylko już wiem, że tasiemki muszę trochę skrócić, żeby się maluch nie zadławił nimi. Tak mnie naszło w nocy. Więc może lepiej, że nigdzie nie pojechałam wczoraj.
zgłoszenia u agnieszki na kreatywniku: www.kreatywnik.bloog.pl
OdpowiedzUsuńona organizuje Projekt tęcza....
a co do Nuplaczka....my mamy juz ponad 3 lata COŚ...kiedyś była to plaskata żabka szmatka...teraz przypomina to niwiadomo co. Jednak KArol nie odpuszcza i nowej nei chce. To "coś" szczególnie upatrzyło sobie lekarzy i koniecznie nam musi towarzyszyć w wizytach u lekary (no wstyd mi za to coś, bo wygląda dramatycznie) - a z racji anszych hematologicnzych problemów bywamy czesto u różnych lekarzy...i zawsze Karolowi towarzyszy to "coś" kiedyś zwane zabką;)
i nie rpzegadasz:D