Nareszcie :) Miał być gotowy już wczoraj, ale moje rodzinka oglądała film i maszyna im przeszkadzała... Ale dzisiaj zebrałam się w sobie i dokończyłam budkę. A było to nie lada wyzwanie, bo:
- nie znalazłam z necie żadnych instrukcji
- nie miałam wykroju
- poprzednia budka mi się wydawała skomplikowana do uszycia (o ja naiwna!)
Szyłam ją etapami, co chwilę przymierzając do koszyka :) Oczywiście przy każdej przymiarce wychodziło na to, że czegoś nie przewidziałam i trzeba coś doszyć, przerobić. Ostatecznie doliczyłam się 20 (!!!) tasiemek, na których budka trzyma się pałąków i rączek koszyka (żeby ją otworzyć). Ale dałam radę i jestem z siebie bardzo dumna :) Mam tylko nadzieję, że córcia mimo to poczeka chociaż do poniedziałku....
Wiązanie do koszyka
widok od tyłu
I rozłożona
Prawda, że całkiem fajnie wyszło? :)
A w poniedziałek (choćby się paliło i waliło) zapraszam na tutka z etui na telefon. Zaraz go wrzucę do zaplanowanych, więc będzie na pewno :) A też fajny wyszedł, więc zapraszam.
Tak, ładnie wyszło :-) Całość prezentuje się świetnie,zwłaszcza z tym gładkim prześcieradłem ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Też mi się podoba :)
UsuńMiałaś twardy orzech do zgryzienia ale wyszło rewelacyjnie. Brawo! Piekne kolory i wydaje mi się,że dobrane pod kolor pokoju :)
OdpowiedzUsuńLekko nie było, ale ta satysfakcja teraz :) A kolory zupełnie przypadkiem tak wybrałam, ale rzeczywiście pasują :)
UsuńAleż śliczny koszyczek!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
Usuń