Czapka miała być dla mnie, bo zatoki mi doskwierają, a nie udało mi się kupić na tyle twarzowej czapki, żebym się poczuła usatysfakcjonowana i wyszła w niej z domu. Niestety, znowu nie wyszło.... Julka przyszła, rzuciła "Ale fajna!", przymierzyła i dodała "Ale jeszcze proszę pompon i komin do kompletu". Hm, cóż było zrobić. Przecież nie odmówię dziecku. Całe szczęście, że nie wdała się w rodzicielkę i czapki nosi bardzo chętnie. Trudno, może kolejna będzie moja....
Czapka dziergana z Kocurka, na drutach numer 4,5 (ściągacz podwójną nitką na drutach nr 3).
Komin też dziergany na okrągło- ściągacz na dole i górze, a pomiędzy ścieg dżersejowy. Tym razem wąski, bez możliwości zawijania wokół szyi, żeby było szybko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz