Długo je tylko oglądałam i podziwiałam w necie, aż w końcu przyszedł czas wyboru kalendarza na nowy rok szkolny i... przepadłam :) Wcale już nie chcę kupnego kalendarza z milionem niepotrzebnych stron, z brakiem potrzebnego miejsca na notatki. Teraz chcę, żeby kalendarz był w 100% mój i użyteczny. I tak oto podjęła decyzję.
Na początek kupiłam sobie gruby gładki zeszyt. Zrobiłam pierwszą stronę. Pisak przebijał. Skleiłam dwie kartki. Trudno. Zrobiłam kalendarz na 2017. Pisak znowu przebił. Skleiłam kolejne dwie kartki. Drugi kalendarz- tym razem 2018. Inne pisaki. Znowu to samo. Poddałam się.
Poszperałam, poszukałam i kupiłam inny zeszyt. Twarda oprawa, kropki, grube kartki. Idealnie jeszcze nie jest, bo kropki są zbyt wyraźne, ale damy radę. Nie mogę się doczekać aż zacznę go wypełniać :)
no fakt, będziesz miała tylko to co trzeba, a nie mnóstwo niepotrzebnych rzeczy w kalendarzu
OdpowiedzUsuń