No dobra, dzięki wakacjom ruszyłam trochę z książkami. Od dwóch tygodni właściwie nawet mało fotografuję, bo wciągnęłam się w serię Zygmunta Miłoszewskiego o prokuratorze Szackim. Na pierwszy ogień poszło "Uwikłanie"
Cała seria to typowe kryminały, z zagadkami do rozwiązania, ale trochę podobne do Camilli Lackberg- z dużą dozą osobistych perypetii głównego bohatera i jego rodziny. Doskonale się je czyta. Niby klimat dosyć ciężki, ale opstrzony potężną dawką czarnego humoru. Co chwilę wybuchałam głośny śmiechem, chociaż trup ściele się w serii gęsto :)
Pierwsza część to poszukiwanie sprawcy tajemniczej śmierci pacjenta podczas nietypowej terapii psychologicznej. Podejrzanymi naturalnie stali się z marszu pozostali uczestnicy terapii oraz terapeuta. Czy słusznie? Tego właśnie nikt nie jest pewien, bo wydaje się, że absolutnie żadna z tych osób nie miała motywu, natomiast do budynku nie trzeba się było włamywać. Ofiara miała też spore problemy psychiczne i mogła planować samobójstwo. Ale czy mężczyzna dałby radę zabić się w taki sposób?
Trzyma w napięciu do samego końca. Polecam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz