Teraz już chyba tylko pozostaje mi czekanie ja nową powieść Katarzyny Bondy. Chyba przeczytałam już wszystko, co napisała do tej pory, oprócz reportaży. I nadal pozostaje przy swoim- wolę Huberta Meyera niż Saszę Załuską. Może chodzi o to, że on jest przystojnym facetem? Nie wiem. Lubię go, mimo jego wad.
"Sprawa Niny Frank" to pierwsze spotkanie z Hubertem Meyerem (a przeczytałam ja jako ostatnią :)). W małym miasteczku zostaje zamordowana znana aktorka. Podejrzanych jest wielu, pojawia się wiele interesujących wątków, ale policjantom z mieściny ciężko je ze sobą powiązać, dlatego na odsiecz pędzi profiler. Pędzi, bo musi, a nie chce- odgórne polecenie. Niestety, nie pozostanie to dla niego bez konsekwencji osobistych.
Wartka akcja, ciekawie zarysowane postaci i wiele zaplątanych wątków- to jest to, co lubię w książkach :) Polecam z czystym sumieniem.
Wakacje zbliżają się do końca, a u mnie już powoli brak czasu na czytanie :( Moje szanse na 52 książki znowu są znikome niestety... Ale jeszcze się nie poddaję :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz