Tym razem bardzo minimalistycznie, bo czerwiec to gorący okres. I nie tylko ze względu na obecną pogodę. To czas, kiedy nie wiem, w co najpierw włożyć ręce: pisać oceny, robić dyplomy dla uczniów, uzupełniać dziennik, pakować się na wycieczkę, zawozić własne dzieci na zajęcia do muzycznej, siedzieć na koncertach, przepytywać ich przed ostatnimi sprawdzianami w tym roku szkolnym, sprawdzać zeszyty moich uczniów, równocześnie ogarniać dom, kwitnący i owocujący ogród, pilnować rachunków i jeszcze najlepiej zaplanować rodzinne wakacje. Właśnie dlatego codziennie wieczorem padam z nóg. Stres jest chyba gorszy niż fizyczne zmęczenie.
I właśnie dlatego na piękne BuJo zabrakło już czasu, ale kalendarz jest mi niezbędny, więc na kolanie, siedząc na huśtawce pod szkoła muzyczną dosłownie zaznaczyłam tylko czerwcowe tygodnie. Strona tytułowa powstała w czasie weekendu majowego i tylko dlatego jest ładna :) Może lipiec będzie znowu ciekawszy.
Przy okazji doszłam do wniosku, że nie potrzebuję taki obszernych tygodniówek. W razie czego zawsze mogę dokleić sklerotkę i dopisać, co potrzeba. Ciekawe czy wystarczy mi notesu aż do końca grudnia :) Kolejny czeka już na półce, ale wolałabym go zacząć od stycznia.
Skromnie, ale bardzo ładnie. Mnie się bardzo podoba. :)
OdpowiedzUsuń