piątek, 18 czerwca 2010

próba pędzla

Farby akrylowe od paru tygodni leżały w szafie i bałam się je ruszyć. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale zanim coś zrobię,t o zawsze długo zbieram się w sobie, bo "a co, jeśli nie wyjdzie?". Sama zdaję sobie sprawę, że to bez sensu, ale tak mam.  No, ale w postanowiłam to przełamać. Na pierwszy rzut poszło lusterko w drewnianym pudełku. Efekt mnie nie zadowolił, ale pudełeczko i tak stoi zamknięte w szafce, więc w sumie wszystko jedno jak wygląda. A teraz i tak wygląda ciut lepiej niż przed malowaniem :)



Przy okazji okazało się, że mam kiepski pędzelek. I to ten najmniejszy, który był mi najbardziej potrzebny. Giął się i malował nie tam, gdzie chciałam. Trudno, trzeba dokupić nowy. :)

A na dziś w planach wieczór szycia. Julka poprosiła o własną zawieszkę na drzwi, więc trzeba uszyć :) I jeszcze siostra zamówiła sobie etui na okulary przeciwsłoneczne. Dobrze mieć pretekst, jak brakuje czasu :)

1 komentarz:

  1. Bardzo kreatywna z Ciebie Kobietka!Pszczółki są bomba. No i śliczną masz córcię! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń