Wczorajszy fartuszek jest mam nadzieję rekordzistą, bo wytrzymał aż jeden dzień i...poszedł w szwach. Wybrałam zbyt delikatną tkaninę niestety.
Ale już naprawiłam swój błąd i uszyłam kolejny. Dochodzę do coraz większej wprawy. Tym razem uszyłam go w godzinkę :)
Młody przymierzyć nawet nie chciał, ale rano na szczęście założył go bez oporów.
Tym razem wieloryb.
I tajna kieszonka. Ona serio tam jest :)
A to na dowód, że nie kłamię :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz