W sobotę odbyły się chrzcinki mojego słodkiego chrześniaka, Wojtusia. Nareszcie jestem matką chrzestną. Strasznie zazdrościłam mojemu mężowi i siostrze, że mają po dwóch chrześniaków, a ja nic. A teraz mam własnego :)
Na chrzcinki potrzebna była szatka. Postanowiłam ją uszyć, zamiast kupować. Wyszło całkiem fajnie. Niestety, nie było niczego ciemnego, co mogłoby posłużyć za tło, więc zdjęcia słabe wyszły.
Krzyżyk z perełek, który ciągle się wykrzywiał...
I w towarzystwie kartki wykonanej dla Wojtusia przez moją przyjaciółkę, Martę.
No i wreszcie masz chrześniaka ..gratulacje myślę ,że to pierwszy i nie ostatni szyciowy prezent dla niego :)
OdpowiedzUsuńDzięki. To na pewno nie ostatni prezencik szyty :) Pomysłów mam całą masę.
UsuńAnuś, ta szatka wyszła Tobie naprawdę zawodowo.I o wiele lepsza niż ze sklepu z dewocjonaliami.Ja byłam zmuszona kupić szatkę dla mojego Chrześniaka i niestety wszystkie były" na jedno kopyto" z pozującym aniołkiem a to z profilu a to anfas yyyhhh... a może otworzymy sklepik? Ty będziesz szyła szatki a ja robiła kartki..i będziemy obrzydliwie bogate...?
OdpowiedzUsuńI jeszcze kogoś do robienia świec sobie dobierzemy :D
Usuń