Nie cierpię tych stworzeń. Doprowadzają mnie do szału. Niestety, nie jestem typem, który ma wylizane wszystko w mieszkaniu do połysku, więc często goszczę muszki. Poza tym trawa gnijąca za płotem nie pomaga.....
Musiałam więc coś wymyślić. Poszperałam w necie, dostosowałam do tego, co miałam w domu i powstała skuteczna (o dziwo!) pułapka.
W szklance wymieszałam (ilość na oko):
- trochę syropu malinowego
- trochę octu winnego
- trochę płynu do mycia naczyć
Szklankę włożyłam do woreczka śniadaniowego tak, żeby jego otwór był schowany pod szklanką. Na górze zrobiłam kilka malutkich dziurek patyczkiem do szaszłyków. Szklankę postawiłam w miejscu, gdzie było najwięcej intruzów. Już po chwili w szklance było pełno muszek. Dzisiaj w kuchni jakoś spokojniej :)
Polecam!
Trochę mnie nie było, a u Ciebie same nowości! Nowy domek, nowa dzidzia, do tego mnóstwo wspaniałych pomysłów! Te adaptery do pasów są świetne, jak będę miała troszkę czasu, to na pewno skorzystam z tutka. No i pułapkę na muchy też zrobię. Wystarczy, że troszkę dłużej zostawię przekrojone warzywo na blacie i już są.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
No rzeczywiście trochę się u mnie ostatnio dzieje. Niestety, trochę przez to brakuje czasu na robótki. Ale staram się jak mogę :)
UsuńTeraz czekam aż Ty się znowu rozkręcisz :)
Buziaki przesyłam!
Bardzo dobry pomysł, też ostatnio zmagam się z tym dziadostwem :(
OdpowiedzUsuńNa pewno wypróbuję.