Bo mi się syn zbuntował i odmówił noszenia czerwono- żółtej czapeczki, twierdząc, że jest zbyt "dziewczyńska". No i co? No matka musiała przysiąść i uszyć nową :) A że akurat dostała w prezencie (trochę smutnym, bo kupiłam za pieniążki od zmarłego chrzestnego, za namową babci) overlocka, to od razu powstał komplet. A co :)
Komplecik z szarej dzianinki, z naprasowaną aplikację (geniusz je wymyślił :) )
Piękne wykończenie na overku :)
Model nieco zaspany, bo to 6 rano była a on już do przedszkola jechał... Życie na wsi ma swoje minusy niestety. Ale mały nie chce zmieniać przedszkola, bo uwielbia swoje panie. I woli wstawać rano niż zmieniać. Nie będę dziecku życia poprawiać na siłę. A wstaje zaspany, ale nie chce zostawać w domu :)
Co do overka, to pewnie będzie o nim osobny post. Na razie się poznajemy. Opanowałam na razie tylko podstawy, bo żyję nadal w ciągłym niedoczasie. Ale posty teraz powinny być już bardziej regularne, bo w głowie mam już długaśną listę rzeczy, które chcę uszyć jeszcze przed porodem. Poza tym nie mam póki co swojego kącika do szycia, więc muszę szybko wykorzystać tkaniny, których nie ma gdzie schować :)
Na warsztacie jest już połowa czapeczki dla Julki. Pewnie jeszcze dzisiaj ją skończę.
Miłego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz