Na szczęście wiem, gdzie jest mój :) A tytuł posta to tylko tytuł książki, która 5 minut temu z żalem skończyłam czytać. Nigdy bym po nią nie sięgnęła, gdyby nie wyzwania. I właśnie to jest w tym fajne :)
Po komiksie postanowiłam poszukać książki napisanej przez kogoś, kto ma takie inicjały jak ja. I trafiłam na Annę (nawet moja imienniczka :)) Glińską- Gdzie jest mój dom? Książka wydana w 1968 roku, więc nie wrzucam zdjęcia okładki. Prędzej by was zniechęciła niż zachęciła. Szarobura okłądka i coś, czego nie cierpię- sztywne, szorstkie i mocno pożółkłe kartki. A mimo to czytałam przy każdej okazji, bo wciągnęła mnie już od pierwszej strony, co się właściwie rzadko zdarza.
Jest to historia młodziutkiej dziewczyny, która wyrusza w długą podróż statkiem z Gdyni do ciotki w Buenos Aires. Ciotki, której nigdy w życiu na oczy nie widziała, ale która nagle zaprosiła ja do siebie na kilka miesięcy. Joanna nie lubi swojej rodziny, więc za namową młodszej siostry ojca wsiada na statek i płynie. W czasie rejsu w jej życiu i w niej samej zachodzi dużo zmian. Akcja jest bardzo wartka, bohaterowie ciekawi i prawdziwi a opisy morza i samego rejsu nawet mnie wciągnęły, choć nie lubię długich opisów w książkach.
Polecam!!!!!
A moje wyzwanie czytelnicze wygląda teraz tak:
* 6 książek z 52 planowanych- muszę przyspieszyć trochę :)
* kolejne 2,5 cm za mną- zostało 144 cm
* mogę wykreślić z listy autora o moich inicjałach (choć to pseudonim literacki) i napisana pod pseudonimem
Uciekam czytać kolejne książki, bo dwie czekają :)
A ja wlasnie uwielbiam takie ksiazki z pozolklymi,sztywnymi stronami. I ten ZAPACH! ....
OdpowiedzUsuńA ja właśnie nie cierpię dotyku takich kartek :)
Usuń