Mój styczniowy nawyk wyszedł całkiem, całkiem nawet. Jeszcze nie zawsze prysznic biorę wieczorem, zamiast rano, ale w większości mi się to udaje. Zdecydowanie dobrze to wpłynęło to na moje poranki. Nawet na moje samopoczucie w wolne dni. Dużo przyjemniej jest rano wstać i od razu się ubrać, niż zbierać w sobie pod prysznic i chodzić w piżamie do 14. A to mi się zdarzało. (Moje dzieci dają mi w weekendy pospać nawet do 11.30 :)) Teraz jest lepiej. Z wyjątkiem dni, kiedy kończę pracę ok.1-2 w nocy (patrz wystawianie ocen na przykład) i padam na twarz nie wiadomo kiedy.
No dobra. Styczeń za nami, nawyk mam nadzieję zostanie. Czas na kolejny- w lutym robię krok w kierunku zgrabniejszej sylwetki. Lato mnie tym razem nie zaskoczy.
Raczej nie wystarczy zmienić sposobu ważenia się :)
Wracam do starego nawyku- niejedzenia po 18-19. Całe liceum się tego trzymałam i waga stała jak zepsuta. Niestety, potem sobie zaczęłam folgować i efekty dobijają mnie do dziś. Ale koniec z tym! Wracam do pilnowania się i wieczorów na głodniaku. Głodniaku, którego nie odczuwałam. Wręcz czułam się zdecydowanie lepiej i lżej. Oby teraz było podobnie.
Trzymajcie kciuki, żeby się udało. A kto się chce przyłączyć, zapraszam :)
O! To i ja sie przylaczam do glodowania wieczornego :) Trzymam kciuki, Aniu-dasz rade!
OdpowiedzUsuńMuszę dać radę, nie ma wyjścia. Cyferki na wadze mi się kończą :) Miło mi, że się przyłączasz :) A w kolejnych miesiącach zawsze możesz mieć inne nawyki do wypracowania. Ja mam ich jeszcze sporo w głowie.
Usuń