Czasu na szycie nadal niestety brak. Tak samo z czytaniem. No, prawie. Ale o tym w kolejnym poście.
Tymczasem intensywnie pracuję, żeby grzecznie zakończyć staż w pracy. Tony dokumentów, nocki przy sprawozdaniach, brak czasu dla dzieci. Stres, zmęczenie, nowe siwe włosy...
Są też plusy- przypomniałam sobie wiele ciekawych rzeczy, które zagubiłam w pracy. Teraz je odnajduję i mam co wrzucać na drugiego bloga. Inne rzeczy robiłam całkiem niedawno, żeby jednak jakieś minimum rękodzieła było obecne w moim życiu.
Tak właśnie było w przypadku zegara daltońskiego.
Kto ma ochotę poczytać, zapraszam TUTAJ
▼
środa, 20 kwietnia 2016
niedziela, 3 kwietnia 2016
Marzec miesiącem straconym...
Mój ulubiony miesiąc, bo urodzinowy a tu taki zawód. Jeszcze w żadnym roku nie był dla mnie tak niełaskawy. Zaczęło się od choroby, a potem to już poszło lawinowo- ciągły brak czasu, brak snu, ciągły stres z powodu miliona zaległych spraw, koniec stażu, więc znowu stres i brak czasu. Z tego wszystkiego ciągle walczyłam o chwilkę dla siebie. Nie mogę powiedzieć, że ich nie było, ale to był mega ciężki miesiąc. Niestety, kolejne trzy nie zapowiadają się wcale lepiej. Na szczęście potem lipiec i wakacje.
W marcu nie przeczytałam żadnej książki. Żadnej!!! Aż wstyd, ale kompletnie nie było czasu. Uszyłam tylko dwie rzeczy- okładki na książeczki zdrowia dzieciaków i spódniczki dla dziewczynek. Brakuje mi czytania i szycia :(
Na szczęście pamiętałam o moim dobrym nawyku i tu się udało w 100%. Nawet jak nie było czasu, kradłam go np. na 15-minutowy gorący prysznic, na głośne słuchanie Adele przy sprawdzaniu zeszytów, na spacer z psem i słuchanie śpiewu ptaków, 20 minut na maseczkę wieczorem przy zmywaniu naczyń. Teraz piszę do Was ze świeżo pomalowanymi paznokciami. Lepiej mi ze sobą jak mam codziennie chwilkę czasu na dbanie o siebie.
Nawyk na kwiecień- więcej sie ruszać. Za miesiąc komunia Julki i chciałabym jakoś skurczyć swój brzuch :) Jelitówka mi już trochę pomogła i zimne prysznice, ale jeszcze dużo pracy przede mną.
Ktoś się przyłączy?
W marcu nie przeczytałam żadnej książki. Żadnej!!! Aż wstyd, ale kompletnie nie było czasu. Uszyłam tylko dwie rzeczy- okładki na książeczki zdrowia dzieciaków i spódniczki dla dziewczynek. Brakuje mi czytania i szycia :(
Na szczęście pamiętałam o moim dobrym nawyku i tu się udało w 100%. Nawet jak nie było czasu, kradłam go np. na 15-minutowy gorący prysznic, na głośne słuchanie Adele przy sprawdzaniu zeszytów, na spacer z psem i słuchanie śpiewu ptaków, 20 minut na maseczkę wieczorem przy zmywaniu naczyń. Teraz piszę do Was ze świeżo pomalowanymi paznokciami. Lepiej mi ze sobą jak mam codziennie chwilkę czasu na dbanie o siebie.
Nawyk na kwiecień- więcej sie ruszać. Za miesiąc komunia Julki i chciałabym jakoś skurczyć swój brzuch :) Jelitówka mi już trochę pomogła i zimne prysznice, ale jeszcze dużo pracy przede mną.
Ktoś się przyłączy?