Nie wiem czy tez tak macie, ale jestem chora jak mam gdzieś siedzieć bezczynnie. W poczekalni u lekarzy, na przystanku autobusowym, a czasem nawet na imprezach rodzinnych muszę sobie czymś zająć ręce. Ba, zdarzyło mi się nawet dziergać stojąc przed przejazdem kolejowym! Opłacało się, bo czekałam ok.20 minut.
Nic więc dziwnego, że dziergam też w szkole muzycznej, czekając na Julkę. To całe 180 minut tygodniowo, jeśli maluchy i pogoda dopisują. Dzisiaj Krzysiu został u sąsiadki, a Amelka grzecznie zasnęła w aucie. Raj!
Ja moj koc z kwadratow dziergalam nawet chodzac po schodach ;)
OdpowiedzUsuńNo to mnie przebiłaś :) Ja bym się pewnie na schodach zabiła przy tej okazji :)
UsuńDoskonale rozumiem potrzebę dziergania ;)
OdpowiedzUsuń:)Jesteśmy normalne, prawda? :)
Usuń