czwartek, 18 maja 2017

Myślę, że Cię kocham- czyli nie dotarłam do końca

     Ba, nie doczytałam nawet do połowy, choć zdarza mi się to niezwykle rzadko. Hm, w sumie może z kilka razy w całym moim życiu. Zazwyczaj daję książkom szansę i czytam do końca. Zazwyczaj mi się podobają po kilkunastu stronach. Tu dotarłam do 179, z ponad 400 i nic.....
    Cóż, książka, która miała być niezwykle zabawna, polecana przez panią z biblioteki jako nowość, okazała się być dla mnie potwornie nudną opowieścią dla nastolatek. Kilka razy oglądałam okładkę ze wszystkich stron i szukałam dopisku, że to literatura młodzieżowa. Nic z tego. Autorka uznała, że dorosła kobieta będzie radośnie chichotać czytając o perypetiach zakochanego w idolu dziewczęcia i jej koleżanek. Cóż...., niekoniecznie.
     Dlatego też nie będę się wgłębiać w samą historię, bo nie wiem jak się rozwinęła. Wiem jednak, że do tej nieszczęsnej 179 strony była dla mnie nudna jak flaki z olejem. Czy jest tu ktoś, kto potrafi mnie jeszcze przekonać do tej autorki?


Tym oto sposobem nie poprawiam swojego wyniku w tegorocznym wyzwaniu 52 :) Żeby to zmienić, po przeczytaniu "Lampionów" Bondy wezmę się chyba za komiksy :)

 

2 komentarze:

  1. Aniu, pocieszę Cię. Jak przeczytasz w mojej recenzji, ja również nie dotarłam do końca książki "Jak ona to robi". Może na autorka ma inne spojrzenie na świat. hihi
    https://ksiazkizzakladkami.blogspot.com/2014/04/allison-pearson-nie-wiem-jak-ona-to-robi.html#more

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie tylko ja tak odbieram książki tej autorki w takim razie :) Dobrze, że na niej świat literatury się nie kończy :)

      Usuń