Moja najmłodsza siostra wyjechała na kilka miesięcy na drugi koniec świata, dwa tygodnie temu. Powoli oswajam się z rzeczywistością, ale nadal się o nią martwię. Długo nie mogłam się pogodzić z jej wyjazdem, ale niestety jest dorosła (całe 19 lat...), więc nic nie mogłam zrobić. No, prawie nic. Bo zrobiłam coś, żeby poprawić jej nastrój, kiedy zrobi jej się smutno i za nami zatęskni. Przygotowałam dla niej awaryjny smutniczek (a dokładniej sztuk 3 ostatecznie).
Smutniczek to nic innego jak jajeczko po jajku niespodziance, w którym schowałam śmieszne historie i teksty krążące latami po rodzinie. Od najstarszych (jak jeszcze nasz wujek był mały), po te najświeższe. Każdą historyjkę zapisałam na osobnej karteczce (zielonej, bo to kolor nadziei :)), Julka je zrolowała i przewiązała różową nitką (trzeba patrzeć przez różowe okulary w końcu :)). Mam nadzieję, że chociaż trochę pomogę na małe smutki i tęsknoty, które na pewno się pojawią z dala od domu. Oj, to będzie długie kilka miesięcy....
Bardzo miły pomysł :-)
OdpowiedzUsuń