środa, 4 kwietnia 2018

Ósmy cud świata

   Nie zdążyłam Wam w tym roku złożyć życzeń świątecznych, bo przed samymi świętami powaliło mnie grypsko. Masakra! Leżałam plackiem prawie przez tydzień. Dopiero dzisiaj jest trochę lepiej. I mimo oczywistych niedogodności (święta przymusowo spędzone w domu, przygotowane przez męża i najstarszą córcię, czyli nie tak, jakbym chciała....., no ale były :)), miałam duuuuużo czasu na czytanie. A czytam ostatnio tak dużo, że mam już kilka zaległych postów z książkami :) Dzisiaj jedna, bo post był podszykowany wcześniej, a w kolejnym będzie już hurtem. I jednak zmiana na gorsze (czyli przeprowadzka szkoły muzycznej dalej od domu, przez co jestem tam uziemiona przez 2-3 godziny, zamiast wrócić do domu) wychodzi mi na dobre :)

   Jeszcze przed świętami, w czasie jednych zajęć córki łyknęłam "Ósmy cud świata" Magdaleny Witkiewicz, którą niedawno pokochałam.
                                                     

    Już sama okładka wskazuje, że jest to historia o miłości. Dokładnie o poszukiwaniu miłości, o marzeniach i o niezgadzaniu się na kompromisy, jeśli w grę ma wchodzić ten jedyny wymarzony książę z bajki.
   Anna już zaczyna wątpić w to, że kiedykolwiek znajdzie tego jedynego, a latka lecą. Rodzina i przyjaciele wcale nie ułatwiają jej życia, przypominając o tykającym zegarze biologicznym. Sama singielka zaczyna desperacko marzyć o dziecku. Tymczasem całkiem blisko niej, cierpliwie czeka na jej znak Jacek, szef i przyjaciel w jednym. Szaleńczo zakochany w Annie, choć taktownie na nic nie naciska. Czy urlop w egzotycznym Wietnamie pozwoli Annie spojrzeć z dystansu na ten związek? Czy Jacek doczeka się happy endu? Sprawdźcie :)

To moja książka numer  9/52/2018.

2 komentarze:

  1. Aniu to życzę dużo zdrówka. Sama rozchorowałam się w pierwszy dzień świąt, więc święta miałam przygotowane ale sama leżę do dzisiaj w łóżku (zapalenie oskrzeli). Co do książek mam zaległości ale myślę, że w końcu je nadrobię bo półka ugięła się od nowości ale jak na razie leżą i czekają na mnie. Może podczas choroby nadrobię czytanie :)

    OdpowiedzUsuń