Na szczęście, zostało mi jeszcze trochę czasu dla rodziny (było grillowanie, odwiedziny na wsi, kino, wycieczka rowerowa i ZOO) i na zrobienie kalendarza na maj. Niby zaczęłam go zaraz po świętach wielkanocnych, żeby zapomnieć o anginie, która mnie wtedy męczyła, ale dokończyłam go dopiero teraz. Od razu zrobiłam też, na wszelki wypadek połowę czerwca :)
▼
niedziela, 6 maja 2018
Majowe BuJo
Niby miałam wolny cały tydzień, ale czas mi przeciekał przez palce jak woda. Głównie za sprawą Katarzyny Puzyńskiej. Zainspirowana spotkaniem z autorką w Empiku, zmierzyłam sobie nawet czas czytania- ok.100 stron na godzinę. Jest moc, więc trzeba było ją w pełni wykorzystać. I w ten oto sposób pozostaje mi teraz dyszeć nad plecami Katarzyny Puzyńskiej, żeby szybko napisała kolejną część :) A może powinnam teraz dla odmiany sama coś napisać?
Na szczęście, zostało mi jeszcze trochę czasu dla rodziny (było grillowanie, odwiedziny na wsi, kino, wycieczka rowerowa i ZOO) i na zrobienie kalendarza na maj. Niby zaczęłam go zaraz po świętach wielkanocnych, żeby zapomnieć o anginie, która mnie wtedy męczyła, ale dokończyłam go dopiero teraz. Od razu zrobiłam też, na wszelki wypadek połowę czerwca :)
A w kolejnym poście będzie kryminalne zatrzęsienie :)
Na szczęście, zostało mi jeszcze trochę czasu dla rodziny (było grillowanie, odwiedziny na wsi, kino, wycieczka rowerowa i ZOO) i na zrobienie kalendarza na maj. Niby zaczęłam go zaraz po świętach wielkanocnych, żeby zapomnieć o anginie, która mnie wtedy męczyła, ale dokończyłam go dopiero teraz. Od razu zrobiłam też, na wszelki wypadek połowę czerwca :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz