czwartek, 22 października 2015

Czapki Julki

W pewien zimny już, jesienny piątek, Julka pojechała do szkoły bez czapki. Byłam bardzo zła, ponieważ w piątki w ramach w-fu dzieci jeżdżą na basen. Już widziałam jak leży chora w łóżku ( w sumie, to nie byoby takie złe, bo musiałabym z nią zostać w domu :p).Na szczęście w piątki zaczynam zajęcia od koła krawieckiego, więc kiedy moi uczniowie pilnie haftowali swoje imiona na okładkach do książek, ja szybko uszyłam jej prowizoryczną czapeczkę. Byle tylko miała co na łebek włożyć, po wyjściu z budynku basenu.





Koleżanka z pracy (prowadzi koło krawieckie, na które chodzi Julka) powiedziała tylko : Phi!

I tydzień później Julka pojechała już na basen w ślicznej czapce produkcji własnej... Czyż ja nie mam zdolnego dziecka? Czapka szyta ręcznie!





Podobno zaczęła juz szyć chustkę na szyję do kompletu...


3 komentarze:

  1. Aniu jaka matka taka córka,więc nie dziwie się,że poszła w twoje ślady. Obie czapki są ładne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdolna mama to i corka zdolna;) Super czapki !

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdolniacha z coreczki :) Czapy sliczne :)

    OdpowiedzUsuń