Nareszcie :) Miał być gotowy już wczoraj, ale moje rodzinka oglądała film i maszyna im przeszkadzała... Ale dzisiaj zebrałam się w sobie i dokończyłam budkę. A było to nie lada wyzwanie, bo:
- nie znalazłam z necie żadnych instrukcji
- nie miałam wykroju
- poprzednia budka mi się wydawała skomplikowana do uszycia (o ja naiwna!)
Szyłam ją etapami, co chwilę przymierzając do koszyka :) Oczywiście przy każdej przymiarce wychodziło na to, że czegoś nie przewidziałam i trzeba coś doszyć, przerobić. Ostatecznie doliczyłam się 20 (!!!) tasiemek, na których budka trzyma się pałąków i rączek koszyka (żeby ją otworzyć). Ale dałam radę i jestem z siebie bardzo dumna :) Mam tylko nadzieję, że córcia mimo to poczeka chociaż do poniedziałku....
Wiązanie do koszyka
widok od tyłu
I rozłożona
Prawda, że całkiem fajnie wyszło? :)
A w poniedziałek (choćby się paliło i waliło) zapraszam na tutka z etui na telefon. Zaraz go wrzucę do zaplanowanych, więc będzie na pewno :) A też fajny wyszedł, więc zapraszam.
▼
sobota, 29 listopada 2014
czwartek, 27 listopada 2014
Koszyczek prawie gotowy
Prawie, bo jeszcze brakuje budki. Ale to już szczegół. Najważniejsze, że będę miała gdzie malutką położyć, gdyby się pospieszyła :) Za budkę zabieram się jutro. Trzymajcie kciuki, bo w planach mam jeszcze kosmetyczkę do szpitala i etui do telefonu, a pierwsze skurcze już się pojawiły. Jak młoda wytrzyma do poniedziałku to zdążę :)
A jeśli jeszcze kiedyś powiem/ napiszę, że łatwiej będzie coś uszyć od nowa niż przyfastrygować, to mi przypomnijcie ten koszyk. Dobre 2 tygodnie obmyślania, 2 szykowania szablonów (zmienianie ich trzy razy...) i calutki dzień szycia. Ręce mnie już bolą dzisiaj, ale jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego. Oczywiście, można się dopatrzyć niedoskonałości, ale po co? :)
Dla przypomnienia:
Z boku wiązanie na tasiemkę. Docelowo szerszą, ale akurat nie miałam, a jak robiłam zakupy do koszyka to miałam inny plan na mocowanie :)
tunelik na tasiemkę jest szerszy
I z dwoma materacykami. Jeszcze nie zdecydowałam, w której wersji młoda będzie spała.
Trochę mi się te kwiatuszki gryzą z resztą..... Jak myślicie?
Ciąg dalszy nastąpi :)
A jeśli jeszcze kiedyś powiem/ napiszę, że łatwiej będzie coś uszyć od nowa niż przyfastrygować, to mi przypomnijcie ten koszyk. Dobre 2 tygodnie obmyślania, 2 szykowania szablonów (zmienianie ich trzy razy...) i calutki dzień szycia. Ręce mnie już bolą dzisiaj, ale jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego. Oczywiście, można się dopatrzyć niedoskonałości, ale po co? :)
Dla przypomnienia:
Z boku wiązanie na tasiemkę. Docelowo szerszą, ale akurat nie miałam, a jak robiłam zakupy do koszyka to miałam inny plan na mocowanie :)
tunelik na tasiemkę jest szerszy
I z dwoma materacykami. Jeszcze nie zdecydowałam, w której wersji młoda będzie spała.
Trochę mi się te kwiatuszki gryzą z resztą..... Jak myślicie?
Ciąg dalszy nastąpi :)
środa, 26 listopada 2014
Ocieplacze do rączek
W naszym domku jest dość zimno i dzieciaki często prosiły mnie o coś na rozgrzewkę przed zaśnięciem. Kusiło mnie, żeby im dać po kieliszku :), ale jednak wybierałam opcję butelki z ciepłą wodą. Ale znudziło mi się i postanowiłam uszyć im ocieplacze. Oba są w kształcie serduszek, w środku wypełnione pestkami z czereśni- pomysł z jakiegoś zagranicznego bloga. Podobno nagrzane w mikrofali pestki długo trzymają ciepło. Nie wiem, dowiem się jutro czy było długo :) Teraz właściciele już śpią na szczęście. A pestki zbierałam cały lipiec :) A na ich widok tak mi się zachciało czereśni......
Różowe i niebieskie serce to poszewka, którą można w razie czego wyprać. W środku poduszeczka z pestkami.
Zapakowane ocieplacze
Tył na zakładkę.
Jak widać, dzieciom się spodobały :)
Różowe i niebieskie serce to poszewka, którą można w razie czego wyprać. W środku poduszeczka z pestkami.
Zapakowane ocieplacze
Tył na zakładkę.
Jak widać, dzieciom się spodobały :)
poniedziałek, 24 listopada 2014
Na początek- prześcieradełka
Na dobry początek, mam nadzieję. I mam nadzieję, że zdążę jeszcze doszyć resztę przed porodem. A termin tuż, tuż....
Ale od początku. Dzięki uprzejmości znajomej mam dla malutkiej koszyczek do spania na pierwsze kilka tygodni. Później koszyczek oddajemy, ale jakoś mnie to nie martwi- więcej maluchów nie planujemy :)
Koszyczek dostałam razem z pościelą. Kolor mi nawet odpowiadał, ale już wzór nie bardzo. Poza tym wypranie pościeli wymagało jej odprucia, a następnie trzeba by ją z powrotem przyfastrygować. Ja i fastrygowanie! Doszłam do wniosku (choć może mylnego), że łatwiej będzie uszyć nowe ubranko dla koszyczka, którego nie trzeba będzie przyszywać przy zdejmowaniu. Projekt jest, materiały są, tylko jakoś energii i miejsca do pracy brakuje. Ale szablon już zrobiłam, więc mam nadzieję, że na dniach (serio, na dniach, bo termin porodu za jakieś 2 tygodnie) go uszyję i że malutka od pierwszych chwil będzie mogła w nim spać.
Na razie jednak zapału wystarczyło mi na wyczyszczenie koszyczka (zalęgły się w nim mole) i uszycie 3 prześcieradełek do gąbek, które stanowią materacyk. Gąbki są dwie, ale prześcieradełka trzy. Dlaczego? A bo sobie wymyśliłam, że jedno z nich jest prześcieradełkiem wewnętrznym - z nieprzemakalnej tkaniny- tak na wszelki wypadek, żeby nie trzeba była prać gąbki w razie awarii siuśkowej :)
Tak wyglądał koszyczek jak go pożyczałam:
I moje prześcieradełka. Warstwa pierwsza- na dole koszyka- zwykłe białe prześcieradełko z bawełny. A taka byłam zła, jak Krzyś zrobił kredką dziurę na samym środku prześcieradła :) Dobrze, że go nie wyrzuciłam... Tzn prześcieradła, a nie Krzysia :)
Tu tył- na zakładkę, żeby nie robić guzików ani zamka, które mogłyby maludę kłuć.
I z wierzchu
Druga gąbka- nieprzemakalna warstwa
Też na zakładkę- jak wszystkie :)
I sama góra- warstwa nieprzemakalna jest w środku.
Ale od początku. Dzięki uprzejmości znajomej mam dla malutkiej koszyczek do spania na pierwsze kilka tygodni. Później koszyczek oddajemy, ale jakoś mnie to nie martwi- więcej maluchów nie planujemy :)
Koszyczek dostałam razem z pościelą. Kolor mi nawet odpowiadał, ale już wzór nie bardzo. Poza tym wypranie pościeli wymagało jej odprucia, a następnie trzeba by ją z powrotem przyfastrygować. Ja i fastrygowanie! Doszłam do wniosku (choć może mylnego), że łatwiej będzie uszyć nowe ubranko dla koszyczka, którego nie trzeba będzie przyszywać przy zdejmowaniu. Projekt jest, materiały są, tylko jakoś energii i miejsca do pracy brakuje. Ale szablon już zrobiłam, więc mam nadzieję, że na dniach (serio, na dniach, bo termin porodu za jakieś 2 tygodnie) go uszyję i że malutka od pierwszych chwil będzie mogła w nim spać.
Na razie jednak zapału wystarczyło mi na wyczyszczenie koszyczka (zalęgły się w nim mole) i uszycie 3 prześcieradełek do gąbek, które stanowią materacyk. Gąbki są dwie, ale prześcieradełka trzy. Dlaczego? A bo sobie wymyśliłam, że jedno z nich jest prześcieradełkiem wewnętrznym - z nieprzemakalnej tkaniny- tak na wszelki wypadek, żeby nie trzeba była prać gąbki w razie awarii siuśkowej :)
Tak wyglądał koszyczek jak go pożyczałam:
I moje prześcieradełka. Warstwa pierwsza- na dole koszyka- zwykłe białe prześcieradełko z bawełny. A taka byłam zła, jak Krzyś zrobił kredką dziurę na samym środku prześcieradła :) Dobrze, że go nie wyrzuciłam... Tzn prześcieradła, a nie Krzysia :)
Tu tył- na zakładkę, żeby nie robić guzików ani zamka, które mogłyby maludę kłuć.
I z wierzchu
Druga gąbka- nieprzemakalna warstwa
Też na zakładkę- jak wszystkie :)
I cały koszyk na razie prezentuje się tak:
Dość surowo, ale to nie jest moje ostatnie słowo w tym temacie :D Ciąg dalszy nastąpi...
niedziela, 16 listopada 2014
Na przeziębienie- syrop z czosnku
Niestety, dopadło mnie przeziębienie. Od kilku dni cieknie mi z nosa, pod nosem zrobił się jeden wielki bolący strup a głowa mi pęka. Dodatkowo nie mogę za bardzo przyjmować żadnych leków, żeby ten stan rzeczy zmienić. Postawiłam więc na sprawdzone rozwiązanie- domowy syrop czosnkowy, zwany przez moją mamę sprytnie "winkiem czosnkowym". Miało to zachęcić mnie i moje siostry do jego picia w sezonie jesienno- zimowym, kiedy byłyśmy małe. Piłyśmy je z kieliszków, stąd nazwa :D Pomysł przejęłam, chociaż moim maluchom żadne syropy niestraszne i dzisiaj piły syropek prosto ze szklanek :)
Jak go przygotować?
Składniki:
- kilka ząbków czosnku
- szklanka ciepłej wody
- 1-2 łyżki miodu
-1 duża cytryna
- 1-2 pomarańcze
Do ciepłej wody wrzucamy kilka pokrojonych na kawałki ząbków czosnku i odstawiamy na jakiś czas. Potem dodajemy miód, mieszamy, dodajemy soki wyciśnięte z cytryny i pomarańczy. Odstawiamy w chłodne miejsce (może być w lodówce) i pijemy codzienną porcyjkę. Ja kilak godzin po przygotowaniu przecedzam syropek i zlewam go do słoika albo dzbanuszka. Nie powinno się popsuć przed upływem tygodnia. Nie jest też skomplikowane do przygotowania, więc można często robić od nowa.
Gwarantuję, że pomaga :) A czosnek jest świetny nie tylko na przeziębienie, ale również na problemy z zatokami, na odrobaczenie organizmu i na jego odgrzybienie, więc warto go spożywać. Jeśli nie lubicie jego smaku, to ten syrop jest idealny. Im więcej pomarańczy i miodu dodacie, tym mniej będzie czuć czosnek.
Jak go przygotować?
Składniki:
- kilka ząbków czosnku
- szklanka ciepłej wody
- 1-2 łyżki miodu
-1 duża cytryna
- 1-2 pomarańcze
Do ciepłej wody wrzucamy kilka pokrojonych na kawałki ząbków czosnku i odstawiamy na jakiś czas. Potem dodajemy miód, mieszamy, dodajemy soki wyciśnięte z cytryny i pomarańczy. Odstawiamy w chłodne miejsce (może być w lodówce) i pijemy codzienną porcyjkę. Ja kilak godzin po przygotowaniu przecedzam syropek i zlewam go do słoika albo dzbanuszka. Nie powinno się popsuć przed upływem tygodnia. Nie jest też skomplikowane do przygotowania, więc można często robić od nowa.
Gwarantuję, że pomaga :) A czosnek jest świetny nie tylko na przeziębienie, ale również na problemy z zatokami, na odrobaczenie organizmu i na jego odgrzybienie, więc warto go spożywać. Jeśli nie lubicie jego smaku, to ten syrop jest idealny. Im więcej pomarańczy i miodu dodacie, tym mniej będzie czuć czosnek.
piątek, 14 listopada 2014
Kolejne dwa pojemniki
Jak już pisałam, uszyłam dwa kolejne pojemniki. I będzie ich więcej, bo cały regał czeka na zapełnienie. I nie tylko. Pojemnik z gwiazdką jest już pełen ciuszków dla maludy. Na razie nie mam komody, więc trzeba sobie radzić :)
Może także służyć jako kask, jak widać na ostatnim zdjęciu :)
Może także służyć jako kask, jak widać na ostatnim zdjęciu :)
Przede mną trudniejsze wyzwanie- ochraniacz do koszyka dla małej. A czas goni......
czwartek, 13 listopada 2014
Bluzeczka z resztek filcu
No niezupełnie bluzeczka z resztek, ale te resztki mnie natchnęły do naprawienia bluzeczki Julki.
Bluzeczkę przypadkiem wyprałam w nieco za wysokiej temperaturze i aplikacja z kotkiem pozostała tylko wspomnieniem. Niestety, od czasu kiedy to się stało minęło kilka miesięcy i rękawki trochę się jakby skurczyły.
W miejscu aplikacji przyszyłam więc serduszko z filcu, które zostało mi z pojemnika z poprzedniego posta. A rękawki przedłużyłam doszywając ściągacz. Tym sposobem trochę przedłużyłam życie bluzeczki :)
Tak było:
Tak jest teraz:
Tu się nawet mój brzuch wepchnął na zdjęcie :)
Bluzeczkę przypadkiem wyprałam w nieco za wysokiej temperaturze i aplikacja z kotkiem pozostała tylko wspomnieniem. Niestety, od czasu kiedy to się stało minęło kilka miesięcy i rękawki trochę się jakby skurczyły.
W miejscu aplikacji przyszyłam więc serduszko z filcu, które zostało mi z pojemnika z poprzedniego posta. A rękawki przedłużyłam doszywając ściągacz. Tym sposobem trochę przedłużyłam życie bluzeczki :)
Tak było:
Tak jest teraz:
Tu się nawet mój brzuch wepchnął na zdjęcie :)
środa, 12 listopada 2014
Filcowy mega pojemnik
Już od jakiegoś czasu chodził za mną filc. Potem ja chodziłam za filcem. A jak już go nabyłam, to czas obszedł się z nami okrutnie i filc musiał swoje odleżeć. Na szczęście wcale się nie pogniewał, a mi przyszedł do głowy fajny i praktyczny pomysł. Oczywiście, z potrzeby wnętrza. Wnętrza sypialni :)
Po przeprowadzce nie mam jeszcze swojego kąta do szycia. Pewnie jeszcze długo na niego poczekam, bo są ważniejsze potrzeby niestety :( Póki co szyję stole kuchennym a tkaniny mam trzymac na regale. No właśnie. Na regale, który:
- jest okropnie brzydki
- jest plastikowy!!!! Fuj!
- jest za szeroki, więc stoi bokiem
- nie mam do niego dobrego dostępu
Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Postanowiłam więc się jednak trochę przełamać i go poprawić. Regał stoi w kącie bokiem, więc jest głęboki i wąski. Tragedia, szczególnie jak się ma przed sobą wielki brzuchol.... Postanowiłam więc sobie ułatwić życie i uszyłam z filcu wielgachne pudło na tkaniny. Nie jest idealne- trochę źle wymierzyłam półkę i pojemnik ledwo tam wchodzi. Poza tym jeden głęboki pojemnik to był kiepski pomysł, bo jednak tkaniny też swoje ważą. Trudno. Na wrzucenie na bloga czekają już cierpliwie dwa kolejne- tym razem mniejsze. Pojawią się jak tylko wyjdzie słoneczko i zrobię zdjęcia, ale strasznie mi się podobają i na pewno będzie ich jeszcze więcej :)
Tymczasem... tadam:
Przy okazji widać, jaki mam kolor ścian w sypialni :)
Okienko z przodu, żebym wiedziała mniej więcej, co jest w środku
Całkiem pojemny ten pojemnik....
Z boku ręcznie zszyty
Tak się prezentuje na regale. Musiałam go przepakować, żeby się tam w ogóle zmieścił....
Po przeprowadzce nie mam jeszcze swojego kąta do szycia. Pewnie jeszcze długo na niego poczekam, bo są ważniejsze potrzeby niestety :( Póki co szyję stole kuchennym a tkaniny mam trzymac na regale. No właśnie. Na regale, który:
- jest okropnie brzydki
- jest plastikowy!!!! Fuj!
- jest za szeroki, więc stoi bokiem
- nie mam do niego dobrego dostępu
Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Postanowiłam więc się jednak trochę przełamać i go poprawić. Regał stoi w kącie bokiem, więc jest głęboki i wąski. Tragedia, szczególnie jak się ma przed sobą wielki brzuchol.... Postanowiłam więc sobie ułatwić życie i uszyłam z filcu wielgachne pudło na tkaniny. Nie jest idealne- trochę źle wymierzyłam półkę i pojemnik ledwo tam wchodzi. Poza tym jeden głęboki pojemnik to był kiepski pomysł, bo jednak tkaniny też swoje ważą. Trudno. Na wrzucenie na bloga czekają już cierpliwie dwa kolejne- tym razem mniejsze. Pojawią się jak tylko wyjdzie słoneczko i zrobię zdjęcia, ale strasznie mi się podobają i na pewno będzie ich jeszcze więcej :)
Tymczasem... tadam:
Przy okazji widać, jaki mam kolor ścian w sypialni :)
Okienko z przodu, żebym wiedziała mniej więcej, co jest w środku
Całkiem pojemny ten pojemnik....
Z boku ręcznie zszyty
Tak się prezentuje na regale. Musiałam go przepakować, żeby się tam w ogóle zmieścił....