W poniedziałek wyjeżdżamy z dzieciakami pod namiot do lasu i potrzebna jest nam mata. Do tej pory zawsze rozkładałam dzieciakom kocyk na ziemię, ale to wydłubywanie później igieł i mchu to masakra. Postanowiłam więc uczyć matę. Oczywiście, zamiast kupić dwa kolory tkaniny i na wierzchniej zrobić jakąś prostą aplikację, ja się uparłam na patchworka. Sam wierzch zajął mi ok. półtora dnia, a jutro jeszcze muszę dorobić spód. Mam nadzieję, że to już nie zajmie mi dużo czasu. Na samym spodzie będzie fioletowe płótno, potem cerata, żeby nie przemakało (taka jak do niemowlęcego łóżeczka), warstwa ociepliny i wreszcie moje wypociny :)
Julka zachwycona, więc ja zadowolona. Krzywo jest jak choinka, ale jak na pierwszy raz jest OK. Na mate składa się 48 kwadratów, z czego na 24 są aplikacje. To była robota :)
Tu aplikacje niezbyt wyszukane, żeby było szybciej, ale mam plan uszyć małej na gwiazdkę narzutę na łóżko z jej ulubionymi postaciami z bajek. Oczywiście też w kwadratach. Może wyjdzie bardziej prosto :)
Aniu-uwielbiam patchworki,a Twój to cudo!Wakacje na takim kocyku to dodatkowa przyjemność:)
OdpowiedzUsuńSuper ! Jest wesoła i kolorowa i na pewno będzie sie przyjemniej siedziało niż na kocyku :)
OdpowiedzUsuńSuper! Bardzo mi się podoba i też bym taką chciała, ale niestety jestem zbyt leniwa :)
OdpowiedzUsuń