Udało mi się w końcu dotrzeć do Motylka, czyli pierwszego tomu z serii kryminalnej Katarzyny Puzyńskiej. Pokochałam ją od pierwszej strony i teraz jak narkoman szukam kolejnej części. Od stycznia jestem na nią zapisana w bibliotece, ale jak na złość, biblioteka przenosiła się do nowego budynku i była nieczynna przez ponad dwa tygodnie. To nic, nadrobię :) "Motylka" (bagatela 630 stron) łyknęłam w dwa dni. Wszystko chyba przez duże podobieństwo (w moim odczuciu) do Camilli Lackberg, którą równie dobrze mi się czyta.
W "Motylku" poznajemy bohaterów, którzy będą nam towarzyszyć w kolejnych tomach. Nie wszyscy oni są sympatyczni i dobrzy, ale z pewnością są to postaci bardzo interesujące. Akcja plącze się i krąży pomiędzy zbrodnią, a życiem osobistym bohaterów. Jak to w życiu. Podobnie jak u Lackberg, Puzyńska raz po raz rzuca nam jakiś fragment przeszłości, choć nie wiemy czyjej. Można się tylko domyślać, że jest to ktoś ściśle związany z dokonaną zbrodnią, a jego historia pomoże nam zrozumieć umysł zabójcy i jego motywy. Pomiędzy dowodami i kolejnymi oskarżonymi, toczy się zwykle życie- obiady, spotkania, miłość, zdrada, nienawiść, depresja, dzieci, samotność, niechciane ciąże, nieodpowiednie związki, mniejsze i większe przestępstwa.
Akcja powieści toczy się w małej wsi, Lipowie. Lokalni policjanci, niezbyt zajęci na co dzień, musza się nagle zmierzyć z zabójcą. Być może nawet seryjnym. Ginie siostra zakonna, której nikt nie zna i nikt nie wie, skąd się wzięła. Póki ludzie myślą, że to tylko wypadek, jest w miarę spokojnie. Groza pada na wieś, kiedy okazuje się, że zakonnica została zamordowana.Czy morderca jest ze wsi, czy to ktoś przyjezdny, skoro nikt nie ma związku z siostrą? Czy tajemniczy redaktor lokalnego plotkarskiego bloga pomoże rozwikłać tę zagadkę? Przeczytajcie i się przekonajcie sami. Warto :)
To książka numer 8/52/2018. Zeszłoroczny półmetek. Jest dobrze :)
Ta okładka nasuwa mi skojarzenia ze "Śmiercią w Chateau Bremont", którą właśnie czytam :)
OdpowiedzUsuńDzięki za podpowiedź. Każdy tytuł kryminały jest na wagę złota :)
UsuńMuszę w końcu zabrać się za twórczość Puzyńskiej. :)
OdpowiedzUsuńOj, koniecznie, jeśli jej jeszcze nie znasz. Wedug mnie i mojej mamy to jest polska Lackberg :) A że my akurat uwielbiamy Lackberg, to Puzyńska bardzo nam przypadła do gustu.
Usuń