Od dobrego miesiąca wiem już, że paczka dotarła, więc mogę już wkleić fotki moich skromnych słodkości.
Fotka robiona na szybko, bo małe rączki próbowały sobie coś przywłaszczyć :)
W skład paczki weszły dwa kawałki tkaniny, czasopismo z wzorami do szydełkowania, kilka serwetek do decu, ozdobny dziurkacz, słoiczek z koralikami i filcowa broszka. Moja pierwsza, ale na pewno nie ostatnia, bo przyjemnie się ją robiło :)
Zdjęcie wyszło kiepsko...
To tyle jeśli chodzi o candy. Ale powoli myślę o kolejnym :)
Za to ja też coś dostałam. Nie wygraną, ale prezent od męża. Mam to szczęście, że mimo wszystkich wad ma jedną fajną zaletę- uważnie słucha co bym chciała mieć i zazwyczaj trafia w 10 z prezentami. Tak było i tym razem. Dostałam do niego komplet czterech Tildowych książek. W wersji angielskiej, bo polskiej wtedy jeszcze nie było dostępnej (zamawiane we wrześniu przez niego). Jeszcze nie miałam czasu niczego z nich uszyć, ale już wkrótce coś powstanie :)
Oj, już mnie ręce swędzą :)
A póki co macham drutami i szydełkiem, bo mam kilka robótek rozpoczętych dawno temu i czas je wreszcie skończyć, bo lista rzeczy do zrobienia ciągle się wydłuża.
Więc przy okazji chwalę się geterkami, które wydziergałam dla córci. Nie pamiętam czy już się nimi nie chwaliłam, bo powstały w zeszłym roku. Ale najwyżej obejrzycie je drugi raz :)
Już wkrótce mam nadzieję wkleję tu więcej moich wytworów. Dzidziuś wreszcie nauczył się bawić z siostrą, więc mam ciut więcej czasu dla siebie :) Ale mi z tym fajnie :)
Getry sa ładne i na pewno chronia małe nóżki przed chłodem :) A prezent od męża,hmmm też bym chętnie chciała taki dostać ;)
OdpowiedzUsuń