Nareszcie coś uszyłam!!!!!!!A to sukces, bo od kilku tygodni robiło mi się niedobrze na sam widok maszyny. Jej dźwięk mnie jakoś odstraszał. Na tyle skutecznie, że ostatnią rzeczą, którą uszyłam była sukienka Julki na wesele siostry. Hm, właśnie przypomniałam sobie, że uszyłam jeszcze krawacik dla Krzysia, ale to następnym razem może :)
W każdym razie jest coś, co mnie zawsze odstrasza od auta latem- poobcierana od pasów szyja. Moja pasy są dość mocno poobdzierane. Cóż, moje auto jest już pełnoletnie, a więc pasy też. I za każdym razem przycierają mi szyję i potem nie wiem, skąd mam tam ciągle jedną niegojącą się ranę. A że uwielbiam prowadzić auto, to rana zagoić się nie chce aż do ....chłodniejszych dni, kiedy na szyi mam chociaż apaszkę.
Postanowiłam więc zakończyć problem i brak weny zarazem. A co.
Zdjęcia pozostawiają wiele do życzenia, bo mistrzem sweetfoci nie jestem, jak widać :) Poza tym zdjęcia robione grubo po 21 i makijaż został w domu :)
Gdyby ktoś też chciał takie, to podaję przepis. Nawet dla początkujących :)
Szablon to prostokąt o wymiarach 20 na 22 cm, o zaokrąglonych na oko brzegach. Zaokrąglenie nie jest konieczne. Czysta fanaberia :)
Na środku wierzchniej tkaniny zaznaczyłam sobie i przepikowałam przez wszystkie warstwy szerokość mojego pasa. Mogłam ciut szerzej, ale to moje pierwsze podejście do osłonki na pasy, więc się czuję usprawiedliwiona.
Teraz przyszywamy rzep- jedną część na stronie wierzchniej, a drugą na spodniej. Przyszywamy go tylko do pojedynczej warstwy materiału. Mimo to łatwo go przymierzyć, bo wszystkie warstwy są już przepikowane i trzymają się ładnie razem.
Teraz przeszywamy brzegi zygzakiem, żeby nam się nie rozjeżdżały....
i wykańczamy lamówką. I voila! :)
Super!!! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Również pozdrawiam.
UsuńDobre to , ja też mam taki problem z pasami, muszę odgapić taką opaskę! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń