Długo zbierałam się w sobie i w głowie przetwarzałam, co i jak pozszywać. Niby takie proste, bo miałam uszyć rożek niemowlęcy, ale jednak musiałam przemyśleć, jak połączyć ze sobą obie części, jak połączyć kolory, jak przymocować sznureczki itd. Nie chciałam robić miliona poprawek, więc najpierw temat porządnie przetrawiłam (ponad miesiąc....)
Na szczęście mamusia małej Helenki jest cierpliwą kobietą :) Rożek i metkowiec już do nich poleciał. Tzn. podreptał pocztą polską :) I zdążyłam nawet przed urodzeniem się Helenki.
Z "wkładem" :)
Do kompletu uszyłam jeszcze metkowca- sówkę.
Helenka zaczęła się podobno interesować metkowcem, więc jestem usatysfakcjonowana :)
Śliczne!!!!Nie widziałam na żywo, ale wygląda na pięknie odszyty.Brawo Aniu!
OdpowiedzUsuńDzięki. Chyba wyszło całkiem dobrze. Starałam się jak mogłam. To sprawa honoru była przecież :)
UsuńPiękne!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJaka śliczna sówka!!!
OdpowiedzUsuńDzięki :) I nie jest ostatnia. Kolejna w drodze :)
Usuń