W każdym razie kosmetyczkę też zdążyłam uszyć. Jak usiadłam wczoraj wieczorem to skończyłam o 3.30 w nocy. Już chciałam rzucić ja w kąt, ale bardzo się cieszę, że jednak tego nie zrobiłam, bo kosmetyczka odpowiada mi w 100%. Dokładnie o taką mi chodziło. Jest niezbyt duża (szeroka na 26 cm, wysoka na chyba 22 i głęboka na 10), ale wszystko w niej zmieściłam.
Z przodu jest mała kieszonka- na pastę do zębów i szczoteczkę. To lubię mieć osobno.
Pierwszy raz wszywałam taki zamek i jestem z siebie całkiem zadowolona :)
Z tyłu bez kieszonek.
Dosyć szeroka, ale nie za bardzo. Rączki to wygodna sprawa :) Moja poprzednia kosmetyczka (kupna) miała jedną rączkę na środku i zamek na klapie. Jak była za ciężka, to się sama odpinała. Tu nie ma takiego ryzyka :)
W środku cerata. I tu już nie jestem pewna, czy nie przedobrzyłam. Niby nic się nie wyleje, ale może przesadzam? Ciężko się przez nią szyło.
Na jednej z wewnętrznych ścian dwie kieszonki. Tym razem otwarte.I środek kieszonki zewnętrznej- też wyściełany ceratą. Tu jest to uzasadnione :)
I jak Wam się podoba?
Śliczna i jaka pomysłowa. Oj ja też nie raz mam ochotę rzucić coś w kąt i dalej nie szyć ale jak się potem cieszę jeśli się nie poddam i skończę :)
OdpowiedzUsuńPS - Dobrze że dzidzia posłuchała i poczekała aż Mama skończy :)
Dziękuję :) Jestem z niej bardzo zadowolona. A mała teraz z kolei wyjść nie chce :) Jeszcze ma czas, ale teraz już bym chciała szybciutko urodzić i mieć czas na przygotowania świąteczne :) Ale mam wymagania :D
Usuń