Na szczęście nie dla mnie. Chociaż to w wersji Marty Kisiel jest nawet całkiem przyjemne. Życie w odziedziczonym po nieznanym przodku domu, w którym dzieją się dziwne rzeczy. Sprząta tam anioł, łazienkę zdominowały topielce, a w bibliotece tworzy i haftuje samobójca. Nie wspominając już o nietypowej gosposi, która gotuje i piecze jakby miała z osiem rąk.....
Książka lekka i przyjemna, w sam raz na wakacje. Polecam!
To mój numer 7/52 w tym roku
Kolejne 2,6 cm do przodu. Zostało 146 cm.
Pozostałe wyzwania na razie leżą i kwiczą niestety :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz