Melka nie cierpi swoich piżam. No nie cierpi i już. Zdejmuje je maksymalnie 15 minut po ich założeniu. Nieważne czy są to spodenki czy pajacyk. Zrobiło się zimno i nie chciałam, żeby spała w samym bodziaku. Już i tak sukces, że udało mi się ją przekonać do bodziaków z długim rękawem, ale nóżki w nocy zawsze uciekają spod kołderki i są potem lodowate. Do bodziaka przez jakiś czas dawała sobie założyć spodenki, ale odkryła, że mają w kroku napy i było po ptakach. Rozpinała je, zanim je dobrze jej założyłam. Uszyłam jej więc spodenki bez rozpięcia, za to ze ściągaczem w pasie i na nogawkach. Dzięki temu rozwiązały się dwa kolejne problemy spodenkowe- ciasno w pasie i podwijające się nogawki. Teraz nawet jak się odkryje, nóżki są ciepłe. Stópki to nadal inna bajka :)
Spodenki uszyłam na bazie posiadanych już- wykroiłam z nich pumpy i tyle. Użyłam dzianiny bawełnianej i ściągacza. 20 minut i po robocie. Młoda nie dosyć, że w nich śpi, to nie chce ich rano zdjąć. Jak jej zdejmę, to za chwilkę i tak w nich przybiega :) Muszę uszyć jeszcze kilka sztuk wersji dziennych i zapasowe do spania. Lubię takie szycie z sukcesem :)
Niełatwo zrobić ładne zdjęcie śpiącej dwulatce :)
W końcu zaakceptowała to co mama uszyła :) Masz dobry pomysł z tą wersją dzienną :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie Aniu, duży sukces. te nasze urwisy zawsze mają świetne pomysły. Trochę cierpliwości i świetny pomysł i znalazłas sposób na Malucha. Super!
OdpowiedzUsuń