Wyobrażacie sobie tygodniową przerwę świąteczną, w czasie której nie macie czasu na napisanie choćby jednego posta, stworzenie jednej strony w nowym Bujo, zagranie w jedną grę z dziećmi? Więc skoro jutro nie może być jeszcze wolne, to niech to jutro przyjdzie szybko, żebym mogła wrócić do codzienności.
Może w nowym roku uda mi się lepiej zorganizować (taaaa, jasne...), znaleźć więcej czasu dla siebie (buhahaha!) i nie odkładać spraw na później, dzięki czemu nie będą robiły mi się zaległości (w tym miejscu moje rozsądniejsze ja popłakało się ze śmiechu ;)).
Tym optymistycznym akcentem rozpoczynam kolejny rok. Życzę Wam optymizmu na najbliższe 365 dni. Bo grunt to wierzyć, że się uda :)
P.S. A żeby w tym roku chociaż jedno z moich postanowień noworocznych udało mi się zrealizować, postanowiła rzucić palenie. O! I już. Zrealizowane, bo nigdy nie paliłam :D
Etykiety
Ciuszki dla dzieciaków
(137)
książki
(69)
dla niemowlaczka
(56)
Małe szyjątka
(55)
czapki
(47)
Inne
(46)
Szyjątka dla dzieciaczków
(44)
Zabawy
(39)
Na drutach
(34)
Kulinarne
(31)
sukienka
(25)
przebrania
(23)
wyzwanie
(22)
Candy
(21)
spodnie
(21)
Boże Narodzenie
(20)
Wielkanoc
(19)
dla przedszkolaka
(19)
fotografie
(19)
BuJo
(18)
wyzwania czytelnicze 2015
(18)
metkowiec
(17)
torby/torebki
(17)
wyzwanie czytelnicze 2016
(17)
bullet journal
(16)
Moje przemyślonka
(15)
Tutki
(15)
etui
(15)
poduszki
(15)
spódnica
(15)
wyzwanie czyt.2017
(14)
12 czapek w jeden rok
(12)
Na szydełku
(11)
prezenty
(11)
zakupy
(11)
DIY
(10)
haft
(10)
kominy
(10)
Kiermasz
(9)
okładki
(9)
przepisy
(9)
dla lalki
(8)
do domu
(8)
domowe sposoby
(8)
fotografia
(8)
opaski
(8)
torty
(8)
bajkowe postaci
(7)
ciasta
(7)
fartuszki
(7)
wyzwania czyt.2018
(7)
z papieru
(7)
Moje mieszkanko
(6)
Teraz Ja! Kobieta
(6)
kapelusz
(6)
osłonka na pasy
(6)
piżamki
(6)
wymianka
(6)
wyzwanie czyt.2019
(6)
Julka szyje
(5)
bluzka
(5)
ciastka
(5)
do auta
(5)
dom
(5)
polecam
(5)
worki
(5)
wyzwanie czyt.2018
(5)
zające
(5)
Tańce z pędzlem i farbami
(4)
Tilda
(4)
króliki
(4)
maty
(4)
pojemniki
(4)
recykling
(4)
wiosna
(4)
kosmetyczki
(3)
pies
(3)
piórnik
(3)
pokrowce
(3)
wyzwania czytelnicze
(3)
zabawki
(3)
zakładki do książek
(3)
zdrowie
(3)
Walentynki
(2)
dekoracje
(2)
girlandy
(2)
kartki
(2)
podkładki
(2)
pomagamy
(2)
pościel
(2)
quietbook/książeczka sensoryczna
(2)
sweterki
(2)
w moim ogrodzie
(2)
z drewna
(2)
fotorekwizyty
(1)
kalendarz adwentowy
(1)
kaligrafia
(1)
lalki
(1)
rekwizyty do sesji foto na drutach uszyte poduszeczki
(1)
tuniki
(1)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Inne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Inne. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 1 stycznia 2018
poniedziałek, 14 sierpnia 2017
Poniedziałek
Poniedziałek to pierwszy dzień tygodnia, więc trzeba zadbać o to, by był dobry. Bo jaki początek tygodnia, taki cały tydzień. Mój na razie jest bardzo dobry. A jak Wasze poniedziałki? :)
wtorek, 13 czerwca 2017
Smutniczek
Moja najmłodsza siostra wyjechała na kilka miesięcy na drugi koniec świata, dwa tygodnie temu. Powoli oswajam się z rzeczywistością, ale nadal się o nią martwię. Długo nie mogłam się pogodzić z jej wyjazdem, ale niestety jest dorosła (całe 19 lat...), więc nic nie mogłam zrobić. No, prawie nic. Bo zrobiłam coś, żeby poprawić jej nastrój, kiedy zrobi jej się smutno i za nami zatęskni. Przygotowałam dla niej awaryjny smutniczek (a dokładniej sztuk 3 ostatecznie).
Smutniczek to nic innego jak jajeczko po jajku niespodziance, w którym schowałam śmieszne historie i teksty krążące latami po rodzinie. Od najstarszych (jak jeszcze nasz wujek był mały), po te najświeższe. Każdą historyjkę zapisałam na osobnej karteczce (zielonej, bo to kolor nadziei :)), Julka je zrolowała i przewiązała różową nitką (trzeba patrzeć przez różowe okulary w końcu :)). Mam nadzieję, że chociaż trochę pomogę na małe smutki i tęsknoty, które na pewno się pojawią z dala od domu. Oj, to będzie długie kilka miesięcy....
Smutniczek to nic innego jak jajeczko po jajku niespodziance, w którym schowałam śmieszne historie i teksty krążące latami po rodzinie. Od najstarszych (jak jeszcze nasz wujek był mały), po te najświeższe. Każdą historyjkę zapisałam na osobnej karteczce (zielonej, bo to kolor nadziei :)), Julka je zrolowała i przewiązała różową nitką (trzeba patrzeć przez różowe okulary w końcu :)). Mam nadzieję, że chociaż trochę pomogę na małe smutki i tęsknoty, które na pewno się pojawią z dala od domu. Oj, to będzie długie kilka miesięcy....
środa, 31 maja 2017
Posumowanie maja- Teraz ja! Kobieta.
Ekspresem mi maj przeleciał w tym roku. Aż mi się wierzyć nie chce, że już jutro zaczyna się czerwiec. Liczba postów z maja jest żenująca niestety. Poprawię się. Powoli zaczynam się ogarniać życiowo. Przez kilka miesięcy żyłam w jakiejś matni, ale słoneczko świeci, życie zawodowe zaczęło się dobrze układać (tak, tak, niby nie będzie redukcji etatów w związku z reformą....), Melka dostała się do przedszkola, Krzysiu do szkoły muzycznej i nastrój mi się poprawia. Nadal nie umiem ogarnąć niektórych spraw (np. porządku w domu....), ale znowu wierzę, że dam radę.
W maju zrobiłam dla siebie kilka miłych rzeczy:
- kupowałam sobie duuuuużo krzyżówek, które uwielbiam. Nie ograniczyłam się, jak zwykle do jednego tytułu (moja ukochana Rozrywka), a do trzech. Pełna rozpusta :) W dodatku wszystkie rozwiązała na tyle szybko, że zdążyła wysłać kupon konkursowy. Trzymajcie kciuki!
- kupiłam sobie nowe sandały. Niby nic wielkiego, ale sprawiło mi to przyjemność :)
- zrobiłam sobie wreszcie logo do moich zdjęć. Jest może trochę przesłodzone, ale mi się podoba. A Wam?
Na czerwiec mam dużo planów. Ciekawe, czy uda mi się zrealizować chociaż połowę z nich :) Uciekam sprzątać, póki mi się jeszcze chce :)
W maju zrobiłam dla siebie kilka miłych rzeczy:
- kupowałam sobie duuuuużo krzyżówek, które uwielbiam. Nie ograniczyłam się, jak zwykle do jednego tytułu (moja ukochana Rozrywka), a do trzech. Pełna rozpusta :) W dodatku wszystkie rozwiązała na tyle szybko, że zdążyła wysłać kupon konkursowy. Trzymajcie kciuki!
- kupiłam sobie nowe sandały. Niby nic wielkiego, ale sprawiło mi to przyjemność :)
- zrobiłam sobie wreszcie logo do moich zdjęć. Jest może trochę przesłodzone, ale mi się podoba. A Wam?
Na czerwiec mam dużo planów. Ciekawe, czy uda mi się zrealizować chociaż połowę z nich :) Uciekam sprzątać, póki mi się jeszcze chce :)
sobota, 27 maja 2017
Znowu zastój, ale jest haft
Oj, nie idzie mi coś szycie ostatnio. Już wyjęłam nawet maszynę i stoi bezczelnie na stole w salonie. Już spisałam listę najpilniejszych uszytków plus milion pozycji na liście zapasowej, A tu jakoś nie mogę się przemóc. I nie wiem w sumie, dlaczego. Bo chęci są, czas teoretycznie jest, pomysły są. Tylko ten mały pomocniczek mi życia nie ułatwia. A jakoś nie daję rady ostatnio zarywać nocek. Jednak dobrze gadają, że po 30-tce to już z górki :D Kiedyś mogłam zarywać nockę za nocką i lekko to odczuwałam. Teraz jedną nockę odsypiam tydzień i przez ten czas nie należy wymagać ode mnie zbyt wiele intelektu. Przejechanie 10 km samochodem to wtedy dla mnie wyczyn na marę pokonania maratonu na czworakach. Tyle skupienia! Tyle refleksu!
Eh, co zrobić. Coraz młodsza nie będę. Może jak Amelka trochę podrośnie i nie będzie już taka wymagająca czasowo, uda mi się więcej. Szkoła muzyczna odwiedzana 4 razy w tygodniu też daje się odczuć. Poza tym z trójką dzieci czas naprawdę się kurczy :) Na razie nie załamuję się (chociaż tyyyyyle miałam uszyć w tym roku, skoro "siedzę" w domu) i działam małymi kroczkami.
W czasie naszego wyjazdu w Tatry ( o którym więcej Tu i Tu), zdołałam dokończyć haft na worek na chleb. Obym zdążyła go uszyć przed wakacjami :)
Eh, co zrobić. Coraz młodsza nie będę. Może jak Amelka trochę podrośnie i nie będzie już taka wymagająca czasowo, uda mi się więcej. Szkoła muzyczna odwiedzana 4 razy w tygodniu też daje się odczuć. Poza tym z trójką dzieci czas naprawdę się kurczy :) Na razie nie załamuję się (chociaż tyyyyyle miałam uszyć w tym roku, skoro "siedzę" w domu) i działam małymi kroczkami.
W czasie naszego wyjazdu w Tatry ( o którym więcej Tu i Tu), zdołałam dokończyć haft na worek na chleb. Obym zdążyła go uszyć przed wakacjami :)
piątek, 12 maja 2017
Weekend majowy- wspomnienie z Tatr
Jeszcze chwilkę, jeszcze troszkę i na moim drugim blogu zmaluchami.blogspot.com pojawi się szersza relacja z naszego tygodnia w górach, z dziećmi. Na razie przeglądam i obrabiam zdjęcia. A jest ich tyyyyyyle, że nie końca nie widać :)
A żeby nie było, że olałam bloga, to troszeczkę Wam już pokażę :)
Teraz uciekam obrabiać dalej :)
A żeby nie było, że olałam bloga, to troszeczkę Wam już pokażę :)
Teraz uciekam obrabiać dalej :)
piątek, 31 marca 2017
Teraz ja- Kobieta. Marzec.
Czas na podsumowanie kolejnego miesiąca zabawy organizowanej przez Elę.
W tym miesiącu udało mi się podopieszczać trochę samą siebie, ale też rodzinka o mnie zadbała. Na początku miesiąca miałam urodziny i dostałam super prezenty. Część to rzecz, którą zamówiłam u moich sióstr- nowy obiektyw. A reszta (statyw do teł fotograficznych) to już inicjatywa sióstr. Oba prezenty sprawiły mi ogromną radość :)
Od razu musiałam je wypróbować.

Ale tego jeszcze mi było mało, więc zrobiłam sobie sama prezent i kupiłam jeszcze dodatkowo pierścienie pośrednie, żeby móc fotografować z naprawdę bliska :)
W tym miesiącu udało mi się podopieszczać trochę samą siebie, ale też rodzinka o mnie zadbała. Na początku miesiąca miałam urodziny i dostałam super prezenty. Część to rzecz, którą zamówiłam u moich sióstr- nowy obiektyw. A reszta (statyw do teł fotograficznych) to już inicjatywa sióstr. Oba prezenty sprawiły mi ogromną radość :)
Od razu musiałam je wypróbować.
Ale tego jeszcze mi było mało, więc zrobiłam sobie sama prezent i kupiłam jeszcze dodatkowo pierścienie pośrednie, żeby móc fotografować z naprawdę bliska :)
środa, 22 marca 2017
Gumka w trampkach
No dobra, wracam do szycia. Może dzisiejszy post to tylko "pseudoszycie", ale grunt, że odkopałam igłę i nici :)
Mój synuś jest bystrym pierwszakiem. Bardzo chciał, żebym mu do szkoły kupiła trampki ze sznurowadłami. I dzielnie je codziennie wiąże, ale ostatnio trochę się złościł, że cały czas zajmuje mu to tak dużo czasu i jak wracają z placu zabaw do sali, to wszyscy muszą na niego długo czekać. poza tym ciągle mu się rozwiązują. No to wymyśliłam, że zamienimy sznurówki na gumkę. Taka zwykłą, jak do majtek, bo innej nie miałam :)
Sprawa jest mega prosta, gdyby ktoś też tak chciał :) Najpierw zmierzyłam długość końcówek sznurowadeł założonych bo butów (tych luźno zwisających). Potem odliczyłam ten kawałek do długości całego sznurowadła, dodałam zapas ok.7 cm (bo przy pierwszy podejściu wyszły ciut za ciasne). Gumkę przełożyłam przez dziurki jak sznurowadło, a końce po prostu zszyłam ze sobą. I gotowe :)
Mój synuś jest bystrym pierwszakiem. Bardzo chciał, żebym mu do szkoły kupiła trampki ze sznurowadłami. I dzielnie je codziennie wiąże, ale ostatnio trochę się złościł, że cały czas zajmuje mu to tak dużo czasu i jak wracają z placu zabaw do sali, to wszyscy muszą na niego długo czekać. poza tym ciągle mu się rozwiązują. No to wymyśliłam, że zamienimy sznurówki na gumkę. Taka zwykłą, jak do majtek, bo innej nie miałam :)
Sprawa jest mega prosta, gdyby ktoś też tak chciał :) Najpierw zmierzyłam długość końcówek sznurowadeł założonych bo butów (tych luźno zwisających). Potem odliczyłam ten kawałek do długości całego sznurowadła, dodałam zapas ok.7 cm (bo przy pierwszy podejściu wyszły ciut za ciasne). Gumkę przełożyłam przez dziurki jak sznurowadło, a końce po prostu zszyłam ze sobą. I gotowe :)
piątek, 17 marca 2017
Kolejne urodziny i Teraz ja, kobieta w lutym
Zapomniałam podsumować luty w zabawie Eli- Teraz Ja, Kobieta. W sumie wielkich rzeczy dla siebie nie zrobiłam, ale dawno już nie przeznaczyłam tyle czasu na krzyżówki. W lutym dwa razy dreptałam na pocztę wysyłać rozwiązania moich ulubionych krzyżówek- po dwa tytułu naraz wysyłałam w dodatku :D kocham krzyżówki, więc to chyba można zaliczyć jako coś dla siebie. Nie mogę się doczekać wtorku- wychodzi kolejny numer Rozrywki :)
Poza tym, w zeszłym tygodniu znowu się postarzałam o rok. Z tej okazji zrobiłam sobie torcik prawie idealny, Prawie, bo wzory musiałabym jeszcze dopracować, a czasu już nie było, niestety. Ale i tak jestem z niego zadowolona. Poza tym, był przepyszny :)
Niestety, mam tylko jedno, nieostre zdjęcie.
A z okazji urodzin dostałam też od mojej rodzinki dwa świetne prezenty fotograficzne- statyw na tła (marzyłam o nim od jakiegoś czasu) i obiektyw Helios ze starym Zenitem. Też bardzo chciałam go mieć :) I tu tkwi tajemnica rzadszych postów na blogu :) Tak bardzo wkręciłam się w fotografię, że brakuje mi na razie czasu na szycie. Wstyd przyznać, ale w lutym ani razu nie siedziałam przy maszynie. Mam zamiar wkrótce to nadrobić. Na razie szafka z moimi przyborami jest zablokowana, bo mężuś zaczął wykańczać drugą łazienkę. Cieszę się jak dziecko, chociaż na razie widać tylko potworny bałagan. Ale za to niedługo zrobię sobie dłuuuugaśną kąpiel z pianą :) Wreszcie, po trzech latach doczekam się wanny. Właściwie tylko za tym tęskniłam po przeprowadzce :)
Zmykam odkurzyć maszynę. Plany są ambitne. Zobaczymy, ile z nich wyjdzie.
Poza tym, w zeszłym tygodniu znowu się postarzałam o rok. Z tej okazji zrobiłam sobie torcik prawie idealny, Prawie, bo wzory musiałabym jeszcze dopracować, a czasu już nie było, niestety. Ale i tak jestem z niego zadowolona. Poza tym, był przepyszny :)
Niestety, mam tylko jedno, nieostre zdjęcie.
A z okazji urodzin dostałam też od mojej rodzinki dwa świetne prezenty fotograficzne- statyw na tła (marzyłam o nim od jakiegoś czasu) i obiektyw Helios ze starym Zenitem. Też bardzo chciałam go mieć :) I tu tkwi tajemnica rzadszych postów na blogu :) Tak bardzo wkręciłam się w fotografię, że brakuje mi na razie czasu na szycie. Wstyd przyznać, ale w lutym ani razu nie siedziałam przy maszynie. Mam zamiar wkrótce to nadrobić. Na razie szafka z moimi przyborami jest zablokowana, bo mężuś zaczął wykańczać drugą łazienkę. Cieszę się jak dziecko, chociaż na razie widać tylko potworny bałagan. Ale za to niedługo zrobię sobie dłuuuugaśną kąpiel z pianą :) Wreszcie, po trzech latach doczekam się wanny. Właściwie tylko za tym tęskniłam po przeprowadzce :)
Zmykam odkurzyć maszynę. Plany są ambitne. Zobaczymy, ile z nich wyjdzie.
wtorek, 17 stycznia 2017
Nowy rok- nowe porządki
Nowy rok dobrze zacząć w czystym otoczeniu.
Czyste otoczenie to czysty umysł.
W czystym domu żyje się zdrowiej.
Znacie jeszcze jakieś mądrości życiowe, które mnie dzisiaj dobiją?
Od grudnia mam w planie posprzątanie mojego kącika krawieckiego. Niestety, ciągle coś staje mi na przeszkodzie: choroba, święta, urodziny, następne urodziny, znowu choroba, ząbkująca dwulatka z dziąsłami ze stali, nawał sprawdzianów czwartoklasistki, która wymaga wsparcie mamusi, mąż na popołudniówkach, wizyty u lekarzy.... Eh...życie po prostu.
Na dodatek, zaplanowaliśmy wreszcie (po ponad 2 latach mieszkania) wykończyć drugą łazienkę (Jupi, wreszcie znowu będę miała wannę!!!!!), więc wszystkie moje przybory krawieckie, które tam stacjonowały, musiały stamtąd wylecieć. I nie tylko one. Musiałam wystawić też wszystkie moje materiały i przydasie do pracy, które musiałam zabrać ze szkoły na czas mojego urlopu. Rany, ile taka mała łazieneczka może pomieścić. To daje jakąś nadzieję, że w końcu wszystkie kosmetyki znajdą w niej swoje miejsce i zwolnią miejsca tymczasowe. Czyli powinno być też łatwiej sprzątać. Ale póki co, w salonie mam totalny armagedon. Strasznie mnie to dołuje. Znacie to uczucie, kiedy nie wiadomo, w co najpierw włożyć ręce? A tu jeszcze Melka chce być ciągle na rączkach i najlepiej, żebym jej ciągle masowała dziąsełka. Dobrze, że urodzinki Krzysia dopiero po feriach. Może zdążę to gdzieś upchnąć. Wcześniej czeka mnie jednak najgorsze- przegląd.....
Znalazłam w wielu miejscach poupychane stare ubrania "do przerobienia". Żeby było śmieszniej, nie tylko nasze. Rodzina uwielbia mnie obdarowywać starymi jeansami czy spódnicami, bo "szkoda wyrzucić, przecież coś z tego uszyjesz". Od roku konsekwentnie nie przyjmuje nowych porcji, ale nadal mam schowane zapasy. Uzbierało się tego mega dużo. Postanowiłam tym razem nie chować tego głęboko, tylko zostawić na wierzchu w kartonie, jako wyrzut sumienia. I jako mobilizacja do zrobienia czegoś. Ba, wyznaczam sobie termin- do Wielkanocy. Potem reszta wylatuje do śmieci.
Będziecie trzymać kciuki?
Czyste otoczenie to czysty umysł.
W czystym domu żyje się zdrowiej.
Znacie jeszcze jakieś mądrości życiowe, które mnie dzisiaj dobiją?
Od grudnia mam w planie posprzątanie mojego kącika krawieckiego. Niestety, ciągle coś staje mi na przeszkodzie: choroba, święta, urodziny, następne urodziny, znowu choroba, ząbkująca dwulatka z dziąsłami ze stali, nawał sprawdzianów czwartoklasistki, która wymaga wsparcie mamusi, mąż na popołudniówkach, wizyty u lekarzy.... Eh...życie po prostu.
Na dodatek, zaplanowaliśmy wreszcie (po ponad 2 latach mieszkania) wykończyć drugą łazienkę (Jupi, wreszcie znowu będę miała wannę!!!!!), więc wszystkie moje przybory krawieckie, które tam stacjonowały, musiały stamtąd wylecieć. I nie tylko one. Musiałam wystawić też wszystkie moje materiały i przydasie do pracy, które musiałam zabrać ze szkoły na czas mojego urlopu. Rany, ile taka mała łazieneczka może pomieścić. To daje jakąś nadzieję, że w końcu wszystkie kosmetyki znajdą w niej swoje miejsce i zwolnią miejsca tymczasowe. Czyli powinno być też łatwiej sprzątać. Ale póki co, w salonie mam totalny armagedon. Strasznie mnie to dołuje. Znacie to uczucie, kiedy nie wiadomo, w co najpierw włożyć ręce? A tu jeszcze Melka chce być ciągle na rączkach i najlepiej, żebym jej ciągle masowała dziąsełka. Dobrze, że urodzinki Krzysia dopiero po feriach. Może zdążę to gdzieś upchnąć. Wcześniej czeka mnie jednak najgorsze- przegląd.....
Znalazłam w wielu miejscach poupychane stare ubrania "do przerobienia". Żeby było śmieszniej, nie tylko nasze. Rodzina uwielbia mnie obdarowywać starymi jeansami czy spódnicami, bo "szkoda wyrzucić, przecież coś z tego uszyjesz". Od roku konsekwentnie nie przyjmuje nowych porcji, ale nadal mam schowane zapasy. Uzbierało się tego mega dużo. Postanowiłam tym razem nie chować tego głęboko, tylko zostawić na wierzchu w kartonie, jako wyrzut sumienia. I jako mobilizacja do zrobienia czegoś. Ba, wyznaczam sobie termin- do Wielkanocy. Potem reszta wylatuje do śmieci.
Będziecie trzymać kciuki?
niedziela, 1 stycznia 2017
Podsumowanie roku 2016
No to mamy Nowy Rok. Czysta karta, nowe szanse i wyzwania. Nowe postanowienia :D
Ale zanim zacznę planować nowe zadania, czas na podsumowanie.
W tym roku niewiele uszyłam i wydziergałam. Wydawało mi się, że było tego więcej...
Cóż, w tym roku chciałabym:
- uszyć więcej ubrań
- uszyć coś nowego, czego jeszcze nie szyłam (może w końcu marynarkę dla Krzysia...)
- szyć więcej dla siebie
- wydziergać sweterki dla dzieciaków i czapkę dla siebie
- regularnie wrzucać posty na bloga
- wrzucać więcej kursików (jeden jeszcze w styczniu)
I tyle postanowień blogowych. Osobistych jest zdecydowanie więcej :)
Życzę Wam, żeby w nowym roku udało Wam się zrealizować wszystkie Wasze plany i marzenia!!!!
Ale zanim zacznę planować nowe zadania, czas na podsumowanie.
W tym roku niewiele uszyłam i wydziergałam. Wydawało mi się, że było tego więcej...
Cóż, w tym roku chciałabym:
- uszyć więcej ubrań
- uszyć coś nowego, czego jeszcze nie szyłam (może w końcu marynarkę dla Krzysia...)
- szyć więcej dla siebie
- wydziergać sweterki dla dzieciaków i czapkę dla siebie
- regularnie wrzucać posty na bloga
- wrzucać więcej kursików (jeden jeszcze w styczniu)
I tyle postanowień blogowych. Osobistych jest zdecydowanie więcej :)
Życzę Wam, żeby w nowym roku udało Wam się zrealizować wszystkie Wasze plany i marzenia!!!!
sobota, 24 grudnia 2016
Wesołych Świąt!
Dzieci śpią, mąż padł, bo całą poprzednią noc szykował karpie. Ja jeszcze siedzę, smażę ostatnią turę karpi i załamuję ręce, bo skończył mi się papier do prezentów :) Oczywiście, mogłabym go zrobić sobie z szarego papieru. Mogłabym, ale jest 4.37 i marzę już tylko o mojej poduszeczce. Trudno, mąż rano dokupi i dopakuje resztę prezentów. Znowu w tym roku na wariackich papierach. A tak się starałam dobrze zorganizować.... Też tak macie?
Mimo to, uwielbiam Boże Narodzenie :)
Kochani,
życzę Wam spokojnych, radosnych i bardzo aromatycznych świąt w gronie najbliższych i najukochańszych. I Nowego Roku, w który będzie miejsce i czas na wszystkie Wasze projekty i marzenia.
Mimo to, uwielbiam Boże Narodzenie :)
Kochani,
życzę Wam spokojnych, radosnych i bardzo aromatycznych świąt w gronie najbliższych i najukochańszych. I Nowego Roku, w który będzie miejsce i czas na wszystkie Wasze projekty i marzenia.
wtorek, 20 grudnia 2016
środa, 14 grudnia 2016
Urodzinki Amelki
Nasza mała Kluseczka skończyła dzisiaj 2 latka. Kiedy to minęło??? Przecież dopiero co pierwszy raz ją przytulałam... a tu nasza panienka potrafi już nieźle dyskutować, śpiewać piosenki, tańczyć, wchodzić na sam szczyt drabiny, wydawać polecenia psu (który, oszołomiony słucha od razu :)) i nieźle broić. Jest przesłodka i chociaż czasem pokazuje też różki, chciałabym, żeby ten etap trwał jak najdłużej. Bo za dwa kolejne lata, nie będę już miała w domu dzidziusia, tylko małą panienkę. Dziękuję, nie spieszy mi się :)
Niestety, imprezka urodzinowa nam się przesunęła przez choróbska, więc torcik ze świeczkami będzie później. Za to plany na niego są ambitne :)
Niestety, imprezka urodzinowa nam się przesunęła przez choróbska, więc torcik ze świeczkami będzie później. Za to plany na niego są ambitne :)
poniedziałek, 12 grudnia 2016
I jeszcze jedna klamerka.
Stwierdziłam, że przydałaby mi się jeszcze jedna klamerka na lodówkę na różne pilne karteluszki, typu zaproszenie na imprezę, gdzie należy potwierdzić swój udział, recepty czy terminy wizyt u lekarzy. I tak oto powstała ona- Pilna :)
I cały zestaw z mojej lodówki.
Tak, wiem, jakoś tych zdjęć nie powala.... Może mi się kiedyś uda zamienić je lepszymi.
I cały zestaw z mojej lodówki.
Tak, wiem, jakoś tych zdjęć nie powala.... Może mi się kiedyś uda zamienić je lepszymi.
środa, 7 grudnia 2016
Klamerki na lodówkę DIY
Zrobiłam sobie wreszcie to, z czym zbierałam się od dawna. Klamerki na lodówkę. Znowu praca bez uszycia maszyny, za to zabawa z klejem na gorąco. jak ja go mogłam przez tyle lat mieć w domu i ani razu nie użyć????
Moje klamerki prezentują się tak: (mimo wszelkich starań, nie udało mi się zrobić ładniejszego zdjęcia na mojej lodówce...)
Jeśli chcecie zrobić własne, to zapraszam na mini kursik.
Drewniane klamerki malujemy na biało farba akrylową. Trochę szlifujemy papierem ściernym. Kiedy farba wyschnie, pisakiem robimy napisy i wzory wedle gustu. U mnie nadal króluje kaszubski :)
Kolorujemy pisakami. Na koniec zabezpieczamy nasze wzory bezbarwnym lakierem. Ja wykorzystałam taki do paznokci, bo mi mąż złośliwie (na pewno, choć nie pytałam :)) wszystko pochował.
Teraz bierzemy magnes (u mnie taki z rolki, kupiony kiedyś przez Teścia w Biedronce za grosze :)) i przycinamy go do potrzebnej szerokości i przyklejamy do drugiej strony klamerki.
I gotowe. Można przyczepić do lodówki :)
Moje klamerki prezentują się tak: (mimo wszelkich starań, nie udało mi się zrobić ładniejszego zdjęcia na mojej lodówce...)
Jeśli chcecie zrobić własne, to zapraszam na mini kursik.
Drewniane klamerki malujemy na biało farba akrylową. Trochę szlifujemy papierem ściernym. Kiedy farba wyschnie, pisakiem robimy napisy i wzory wedle gustu. U mnie nadal króluje kaszubski :)
Kolorujemy pisakami. Na koniec zabezpieczamy nasze wzory bezbarwnym lakierem. Ja wykorzystałam taki do paznokci, bo mi mąż złośliwie (na pewno, choć nie pytałam :)) wszystko pochował.
Teraz bierzemy magnes (u mnie taki z rolki, kupiony kiedyś przez Teścia w Biedronce za grosze :)) i przycinamy go do potrzebnej szerokości i przyklejamy do drugiej strony klamerki.
I gotowe. Można przyczepić do lodówki :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)