Zdjęcie zwinięte z bloga Zalesinki, bo moje wychodzą nijak.
A ja się dzisiaj też czuje nijak za sprawą wczorajszego kiermaszu. Nie czuje sie nim usatysfakcjonowana. Dobrze chociaż, że atmosfera dopisała, a miejsce okazało się bardzo przytulne- Sztukolada przy ulicy Zwierzynieckiej w Poznaniu.
Na szczęście atmosfera była świetna i to mi trochę rekompensuje minusy. Jak mówią, do trzech razy sztuka, więc w marcu spróbuje swoich sił na kiermaszu jeszcze raz. Ostatni, jeśli z takim samym skutkiem.
A tymczasem biorę się za szycie niespodzianki do Podaj dalej, na które zapraszam do mnie już bardzo wkrótce :)
Aniu,wiem ze to slabe pocieszenie ale z kiermaszami tak wlasnie jest. Z mojego doswiadczenia wiem,ze najlepiej wcale sie nie nastawiac na nic. Bo nie da sie przewidziec czy sie wyjdzie na plus czy na minus:( A z tym reportazem przykra sprawa:( Na zdjeciu Twoje stoisko prezentuje sie pieknie-kolorowo i ciekawie.Glowa do gory! Nastepny kiermasz bedzie lepszy:)
OdpowiedzUsuńZabralam sie niesmialo za wymianke dla Ciebie.Bede konczyc jak pojedzie moj tata. Pozdrawiam sedecznie:)
Dzięki, kochana :) Już mi lepiej. Choć część posta skasowałam, bo może za bardzo marudzę :D
OdpowiedzUsuńJa też już obmyślam, co tu dla Ciebie uszyć i pomysły pomału kiełkują w mojej głowie. Niedługo zabieram się za szycie.