Dzisiaj średnio udana czerwona sukienka. Byłam na nią strasznie napalona. Niestety, przez moją figurę, totalnie ją zepsułam. Zawsze (od kilku lat) mam ten sam problem- na górze rozmiar 38, na dole 40-42. A sukienkę (z Anny 1/2013 mod. 34 chyba) wykroiłam w całości rozmiar 40. I wszystko szło pięknie i szyło się przyjemnie, ale niestety na górze sukienka wyglądała nieciekawie. Odstawała. Postanowiłam ją zmniejszyć. Na oko, niestety...... Odszycie poszło, bo już nie pasowało. Więc wykończyłam górę lamówką. I tak:
- dekolt nadal odstaje
- lamówkę przyszyłam nieładnie i krzywo, bo nie opanowałam jej przy dekoltach w serek
- jest nadal za szeroka w talii (bo tu akurat jestem pomiędzy ww rozmiarami)
- w pachach odstaje (bo ich nie poszerzyłam)
Ale trudno, dół mi się podoba, kolor i wzór też, więc i tak będę ją nosić. A na przyszłość uszyję sobie podobną w innym kolorze. Ale już w dobrym rozmiarze, z odszyciem :)
Patrząc na zdjęcia, jestem załamana, że się tak zapuściłam. W związku z tym idę na rybkę frytkami i gofra :)
Ale żeby nie było, od września zapisuję się siłownię. No czas najwyższy coś zrobić. Motywacja większa odkąd zaczęłam szyć coś dla siebie. Wiecie, za dużo tkaniny zużywam na mój rozmiar :)
Dobra, córcia, daj już ten aparat :)
Piękna suknia, kojarzy mi sie latami 50 :) Wygladasz w niej pieknie. Nie wiem co lepsze, takie kobiece biodra jak twoje czy zero talii u mnie ;)
OdpowiedzUsuńDzięki! ja tam bym może nawet przeżyła te biodra, gdyby waga pokazała z dyszkę mniej. Ale jest nieugięta. A tak mi się marzy rozmiar 38....
UsuńWyglądasz rewelacyjnie w tej samodzielnie uszytej sukience.
OdpowiedzUsuńMankamentami figury się nie przejmuj, bo ze zdjęcia patrzy na nas młoda, śliczna dziewczyna:)
Dzięki :) To bardzo miłe, ale muszę się przejmować, bo jest mnie niestety za dużo i zaczyna się robić niezdrowo :)
Usuń