Głównym bohaterem jest nadal prokurator Szacki, nieco zarozumiały, ale bardzo prawy człowiek. Niestety, jego prywatne błędy przekładają się na jego pracę, a problemy w pracy na kolejne kłopoty w relacjach osobistych. Błędne koło. A tu trzeba jeszcze ścigać morderców i wychowywać dziecko.
W "Ziarnie prawdy" Szacki ściga mordercę znanej działaczki społecznej, która zginęła w dziwnych okolicznościach. Wszyscy wypowiadają się o niej w samych superlatywach, ale jednak komuś podpadła. Kolejni podejrzani....giną, a każdy kolejny trop czy dowód, wydaje się prowadzić do nikąd. W dodatku, nowa szefowa i współpracownicy są według Szackiego dosyć dziwni. Przywykł do innych relacji w wielkim mieście.
"Gniew" mnie gniewał na prawie każdej stronie. Zachowania Szackiego były według mnie czasami takie absurdalne, że aż bolało. Ale w takich okolicznościach nikt nie wie, jakby się zachował. Tym bardziej, że dopiero zaczął sobie układać życie z kolejną kobietą, w kolejnym mieście. Nowa szefowa (dziwne, że trafia na same kobiety!), dziwny współpracownik i dziwna zbrodnia. Zwłoki, które wyglądają na szkielet z czasu wojny, a okazuje się, że to całkiem świeża sprawa. W dodatku w mieście zaczynają się przytrafiać coraz dziwniejsze rzeczy, a poszkodowani milczą jak zaklęci...
Polecam, jeśli lubicie powieści kryminalne z wątkiem obyczajowym. A może odwrotnie?