Niewiele się u mnie blogowo dzieje od początku roku. Ale tylko blogowo, bo w życiu zawodowym było czyste szaleństwo po świętach (wystawianie ocen, sprawozdania, rady, dzienniki, zebrania itd.), a w prywatny były przygotowania do ferii zimowych, wyprawienie starszaków na zimowisko harcerskie, krótki wyjazd z maludą do Szklarskiej Poręby, a od tygodnia paskudne choróbsko, które dopada nas wszystkich po kolei. I tyle sobie skorzystaliśmy z ferii zimowych. A miałam takie ambitne plany...
Na szczęście, udało mi się wygospodarować trochę czasu, żeby poczytać. W dodatku padło na dwie pozycje, które wprowadziły mnie w bardzo przyjemny nastrój.
Pierwsza była bardzo wyidealizowana powieść angielskiej pisarki, Katie Fforde , "Ślub z klasą". Jest to bardzo naiwna, ale też pozytywna opowiastka o trzech nieznajomych, które szukając ucieczki z samotności angażują się w odnowienie wiejskiej sali w uroczej miejscowości pod Londynem. Mimo, że kobiety bardzo się od siebie różnią, nawiązuje się między nimi nić porozumienia, a także pomysł na wspólny biznes. Poza pracą, wszystkie marzą o wielkiej miłości, choć każda z nich ma inne doświadczenia życiowe i inne oczekiwania. Czy znajdą swoim księciów z bajek? Sprawdźcie. Czyta się szybko i przyjemnie, choć z przymrużeniem oka :)
Druga to nasza polska Magdalena Witkiewicz, którą osobiście uwielbiam!!!! Tym razem przeczytałam polecaną "Czereśnie muszą zawsze być dwie". Pokochałam od razu i coś mi mówi, że jeszcze do niej wrócę. Niesamowita historia przedstawiająca kilka miłosnych wątków na przestrzeni ponad stu lat. Oczywiście, wszystkie się ze sobą splatają i cudownie łączą w całość.
Główn bohaterka, Zosia, nie ma łatwego dzieciństwa, bo jej rodzice są bardzo surowi i wymagający. Dziewczyna długo podporządkowuje się, mimo narastającego buntu. Kiedy w końcu wybucha, dziwnym splotem okoliczności poznaje panią Stefanię, która odmienia jej życie i staje się najlepszą przyjaciółką dziewczyny. Doprowadza to Zosię do przepięknego, choć zrujnowanego domu, który stanie się kolejnym rozdziałem w jej życiu. Książka bawi, wzrusza, doprowadza do łez. Jest przepiękna, pełna ciepła i nadziei, jak każda historia, którą pokazuje Magdalena Witkiewicz. Gorąco polecam!!!
Zmykam odebrać synka od dziadków. Jedyny zdrowy członek naszej rodzinki....
Zaczynam odliczanie przeczytanych książek od nowa- na razie licznik wskazuje tylko 2/52/2019, ale będzie przecież tylko lepiej. Przede mną cały rok :D
Etykiety
Ciuszki dla dzieciaków
(137)
książki
(69)
dla niemowlaczka
(56)
Małe szyjątka
(55)
czapki
(47)
Inne
(46)
Szyjątka dla dzieciaczków
(44)
Zabawy
(39)
Na drutach
(34)
Kulinarne
(31)
sukienka
(25)
przebrania
(23)
wyzwanie
(22)
Candy
(21)
spodnie
(21)
Boże Narodzenie
(20)
Wielkanoc
(19)
dla przedszkolaka
(19)
fotografie
(19)
BuJo
(18)
wyzwania czytelnicze 2015
(18)
metkowiec
(17)
torby/torebki
(17)
wyzwanie czytelnicze 2016
(17)
bullet journal
(16)
Moje przemyślonka
(15)
Tutki
(15)
etui
(15)
poduszki
(15)
spódnica
(15)
wyzwanie czyt.2017
(14)
12 czapek w jeden rok
(12)
Na szydełku
(11)
prezenty
(11)
zakupy
(11)
DIY
(10)
haft
(10)
kominy
(10)
Kiermasz
(9)
okładki
(9)
przepisy
(9)
dla lalki
(8)
do domu
(8)
domowe sposoby
(8)
fotografia
(8)
opaski
(8)
torty
(8)
bajkowe postaci
(7)
ciasta
(7)
fartuszki
(7)
wyzwania czyt.2018
(7)
z papieru
(7)
Moje mieszkanko
(6)
Teraz Ja! Kobieta
(6)
kapelusz
(6)
osłonka na pasy
(6)
piżamki
(6)
wymianka
(6)
wyzwanie czyt.2019
(6)
Julka szyje
(5)
bluzka
(5)
ciastka
(5)
do auta
(5)
dom
(5)
polecam
(5)
worki
(5)
wyzwanie czyt.2018
(5)
zające
(5)
Tańce z pędzlem i farbami
(4)
Tilda
(4)
króliki
(4)
maty
(4)
pojemniki
(4)
recykling
(4)
wiosna
(4)
kosmetyczki
(3)
pies
(3)
piórnik
(3)
pokrowce
(3)
wyzwania czytelnicze
(3)
zabawki
(3)
zakładki do książek
(3)
zdrowie
(3)
Walentynki
(2)
dekoracje
(2)
girlandy
(2)
kartki
(2)
podkładki
(2)
pomagamy
(2)
pościel
(2)
quietbook/książeczka sensoryczna
(2)
sweterki
(2)
w moim ogrodzie
(2)
z drewna
(2)
fotorekwizyty
(1)
kalendarz adwentowy
(1)
kaligrafia
(1)
lalki
(1)
rekwizyty do sesji foto na drutach uszyte poduszeczki
(1)
tuniki
(1)
sobota, 26 stycznia 2019
czwartek, 3 stycznia 2019
Styczniowe planowanie
Nowy rok to czas planowania i postanowień. Idealny, żeby zacząć nowe BuJo. Ale! No właśnie, u mnie pojawiło się ale, ponieważ z racji mojego zawodu, nowy rok zaczynam zawsze dwa razy w roku. Sylwestra niestety tylko raz :)
W moim notesie (Memobook) zostało jeszcze sporo miejsca i szkoda mi było go po prostu zostawić. Postanowiłam też zmienić system (znowu :)) ze styczeń- grudzień na wrzesień- sierpień. Ma to kilka niedogodności, które pomoże mi rozwiązać segregator Miss Planner. W moim podręcznym BuJo (choć po rozmiarze, nikt by go tak nie nazwał i to jest kolejna rzecz do przemyślenia na przyszłość) będę miała podstawowe rzeczy (dwutygodniówki - nowy pomysł do przetestowania, sklerotki z zadaniami, month log, zadania na każdy miesiąc i cele roczne, plany lekcji, organizację roku szkolnego). Do Miss Plannera przenoszę listę przeczytanych książek, trackera realizacji moich celów, wishlistę, filmy do obejrzenia i inne kolekcje. Za rok już będę wiedziała, czy nowy system mi się sprawdza. Na pewno będę też szukała innego rozmiaru samego notesu, bo ten mi się ciężko dźwiga za sobą. Zrozumieją to wszyscy ci, którzy kiedyś trzymali mi przez chwilę torebkę 😏
Czas na zdjęcia tegorocznego stycznia. Miss Planner czeka na weekend :)
Minimalistycznie.
Cele na razie spisane w telefonie, bo kilka z nich potrzebuje jeszcze innego sformułowania. Nie wiem, skąd potrzeba zapisywania wszystkiego w kilku miejscach, ale lubię mieć w telefonie listy, które można odkliknąć :)
Na jednej stronie od teraz dwa tygodnie, bo drażniło mnie strasznie niewykorzystane miejsce. A listy spraw do załatwienia zapisuję na sklerotkach, które będę wymieniać w miarę potrzeb. Przetestuję to w styczniu i zdecyduję czy wracam do tygodniówek. W sumie po tych dwóch dniach trochę brakuje mi tego miejsca, ale zobaczymy.
W moim notesie (Memobook) zostało jeszcze sporo miejsca i szkoda mi było go po prostu zostawić. Postanowiłam też zmienić system (znowu :)) ze styczeń- grudzień na wrzesień- sierpień. Ma to kilka niedogodności, które pomoże mi rozwiązać segregator Miss Planner. W moim podręcznym BuJo (choć po rozmiarze, nikt by go tak nie nazwał i to jest kolejna rzecz do przemyślenia na przyszłość) będę miała podstawowe rzeczy (dwutygodniówki - nowy pomysł do przetestowania, sklerotki z zadaniami, month log, zadania na każdy miesiąc i cele roczne, plany lekcji, organizację roku szkolnego). Do Miss Plannera przenoszę listę przeczytanych książek, trackera realizacji moich celów, wishlistę, filmy do obejrzenia i inne kolekcje. Za rok już będę wiedziała, czy nowy system mi się sprawdza. Na pewno będę też szukała innego rozmiaru samego notesu, bo ten mi się ciężko dźwiga za sobą. Zrozumieją to wszyscy ci, którzy kiedyś trzymali mi przez chwilę torebkę 😏
Czas na zdjęcia tegorocznego stycznia. Miss Planner czeka na weekend :)
Minimalistycznie.
Cele na razie spisane w telefonie, bo kilka z nich potrzebuje jeszcze innego sformułowania. Nie wiem, skąd potrzeba zapisywania wszystkiego w kilku miejscach, ale lubię mieć w telefonie listy, które można odkliknąć :)
Na jednej stronie od teraz dwa tygodnie, bo drażniło mnie strasznie niewykorzystane miejsce. A listy spraw do załatwienia zapisuję na sklerotkach, które będę wymieniać w miarę potrzeb. Przetestuję to w styczniu i zdecyduję czy wracam do tygodniówek. W sumie po tych dwóch dniach trochę brakuje mi tego miejsca, ale zobaczymy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)