Połowa listopada za nami, a ja jeszcze nie wrzuciłam listopadowego BuJo. Czy kiedyś będę miała więcej czasu? Już się nie łudzę :)
Etykiety
Ciuszki dla dzieciaków
(137)
książki
(69)
dla niemowlaczka
(56)
Małe szyjątka
(55)
czapki
(47)
Inne
(46)
Szyjątka dla dzieciaczków
(44)
Zabawy
(39)
Na drutach
(34)
Kulinarne
(31)
sukienka
(25)
przebrania
(23)
wyzwanie
(22)
Candy
(21)
spodnie
(21)
Boże Narodzenie
(20)
Wielkanoc
(19)
dla przedszkolaka
(19)
fotografie
(19)
BuJo
(18)
wyzwania czytelnicze 2015
(18)
metkowiec
(17)
torby/torebki
(17)
wyzwanie czytelnicze 2016
(17)
bullet journal
(16)
Moje przemyślonka
(15)
Tutki
(15)
etui
(15)
poduszki
(15)
spódnica
(15)
wyzwanie czyt.2017
(14)
12 czapek w jeden rok
(12)
Na szydełku
(11)
prezenty
(11)
zakupy
(11)
DIY
(10)
haft
(10)
kominy
(10)
Kiermasz
(9)
okładki
(9)
przepisy
(9)
dla lalki
(8)
do domu
(8)
domowe sposoby
(8)
fotografia
(8)
opaski
(8)
torty
(8)
bajkowe postaci
(7)
ciasta
(7)
fartuszki
(7)
wyzwania czyt.2018
(7)
z papieru
(7)
Moje mieszkanko
(6)
Teraz Ja! Kobieta
(6)
kapelusz
(6)
osłonka na pasy
(6)
piżamki
(6)
wymianka
(6)
wyzwanie czyt.2019
(6)
Julka szyje
(5)
bluzka
(5)
ciastka
(5)
do auta
(5)
dom
(5)
polecam
(5)
worki
(5)
wyzwanie czyt.2018
(5)
zające
(5)
Tańce z pędzlem i farbami
(4)
Tilda
(4)
króliki
(4)
maty
(4)
pojemniki
(4)
recykling
(4)
wiosna
(4)
kosmetyczki
(3)
pies
(3)
piórnik
(3)
pokrowce
(3)
wyzwania czytelnicze
(3)
zabawki
(3)
zakładki do książek
(3)
zdrowie
(3)
Walentynki
(2)
dekoracje
(2)
girlandy
(2)
kartki
(2)
podkładki
(2)
pomagamy
(2)
pościel
(2)
quietbook/książeczka sensoryczna
(2)
sweterki
(2)
w moim ogrodzie
(2)
z drewna
(2)
fotorekwizyty
(1)
kalendarz adwentowy
(1)
kaligrafia
(1)
lalki
(1)
rekwizyty do sesji foto na drutach uszyte poduszeczki
(1)
tuniki
(1)
niedziela, 18 listopada 2018
poniedziałek, 12 listopada 2018
Jeśli rosół, to tylko z pierogami, czyli świąteczny obiad mojej rodziny
Rosół na świąteczny obiad to nie jest żadne zaskoczenie w polskim domu. Ale nie w każdym je się go z pierogami z mięsem. U mnie tak i moja rodzina bardzo pilnuje, żeby takie zestawienie pojawiło się co najmniej kilka razy w roku. Nie zawsze nam się to udaje, bo nie jest to niestety obiad z serii szybkich. Za to z pewnością z serii wartych wysiłku. Jeśli jeszcze nigdy nie próbowaliście takiego zestawienia, zachęcam Wam do spróbowania.
Jak go przygotować? Bardzo prosto :)
Potrzebne będą:
- ładny kawałek wołowiny- u mnie ok.500 g łopatki wołowej
- włoszczyzna
- 1,2 kg mąki
- żółtko (niekoniecznie)
- odrobina oliwy z oliwek
- wrzątek
- sól, pieprz, czosnek, przyprawy do rosołu
Dzień przed podaniem obiadu gotujemy rosół na wołowinie. Tu nie ma niespodzianek, każdy robi tak, jak lubi. Kiedy rosół będzie już pięknie pachniał w całym domu, idziemy spać. Ale rosół też idzie spać i nie gotuje się dalej. Żeby Was w nocy nie odwiedzili strażacy :)
Ugotowane mięso mielimy razem z warzywami z rosołu. Na koniec dodajemy jeszcze do maszynki dużą cebulę. Farsz prawie gotowy . Przyprawiamy wedle uznania (u mnie sól, pieprz i papryka słodka), dobrze mieszamy i odstawiamy.
Ciasto na pierogi- musi być mięciutkie i bardzo elastyczne. Gwarantuje to przygotowanie ciasta z dużą ilością gorącej wody. Mieszamy 1 kg mąki (reszta przyda się do podsypywania), jedno żółtko (ale możne i bez niego), kapkę oliwy i dużo gorącej wody, którą dolewamy stopniowo, w miarę wyrabiania ciasta. Ugniatamy je mocno tak długo, aż będzie zupełnie miękkie. Wtedy jedną część rozwałkujemy na podsypanym lekko mąką stole. Reszta ciasta zagnieciona w kulę czeka pod przykryciem. Jeśli przeschnie, straci swoją elastyczność i zrobi się nieprzyjemna skorupa. Po rozwałkowaniu wycinamy szklanką koła i nakładamy farsz mięsny. Zaklejamy i gotujemy w osolonej wodzie ok. 5 minut.
Pierogi jemy z gorącym rosołem, posypane świeżo posiekaną natką pietruszki. MNIAM!!!!
Koniecznie napiszcie, czy u Was też się tak jada pierogi. Jeśli nie, to dajcie znać czy wypróbujecie. Warto :)
Zniknęłam znowu na długo. Z tego samego powodu, co zawsze- totalny brak czasu. Dzieje się za to na moim fotoblogu, na którego zapraszam. Może w tym tygodniu coś nadrobię, bo dzieciątko mi się pochorowało i przymusowo siedzę cały tydzień w domu. A mam co pokazywać. Tylko dzieci muszę przymusić trochę do pozowania w tym, co im uszyłam :)
Jak go przygotować? Bardzo prosto :)
Potrzebne będą:
- ładny kawałek wołowiny- u mnie ok.500 g łopatki wołowej
- włoszczyzna
- 1,2 kg mąki
- żółtko (niekoniecznie)
- odrobina oliwy z oliwek
- wrzątek
- sól, pieprz, czosnek, przyprawy do rosołu
Dzień przed podaniem obiadu gotujemy rosół na wołowinie. Tu nie ma niespodzianek, każdy robi tak, jak lubi. Kiedy rosół będzie już pięknie pachniał w całym domu, idziemy spać. Ale rosół też idzie spać i nie gotuje się dalej. Żeby Was w nocy nie odwiedzili strażacy :)
Ugotowane mięso mielimy razem z warzywami z rosołu. Na koniec dodajemy jeszcze do maszynki dużą cebulę. Farsz prawie gotowy . Przyprawiamy wedle uznania (u mnie sól, pieprz i papryka słodka), dobrze mieszamy i odstawiamy.
Ciasto na pierogi- musi być mięciutkie i bardzo elastyczne. Gwarantuje to przygotowanie ciasta z dużą ilością gorącej wody. Mieszamy 1 kg mąki (reszta przyda się do podsypywania), jedno żółtko (ale możne i bez niego), kapkę oliwy i dużo gorącej wody, którą dolewamy stopniowo, w miarę wyrabiania ciasta. Ugniatamy je mocno tak długo, aż będzie zupełnie miękkie. Wtedy jedną część rozwałkujemy na podsypanym lekko mąką stole. Reszta ciasta zagnieciona w kulę czeka pod przykryciem. Jeśli przeschnie, straci swoją elastyczność i zrobi się nieprzyjemna skorupa. Po rozwałkowaniu wycinamy szklanką koła i nakładamy farsz mięsny. Zaklejamy i gotujemy w osolonej wodzie ok. 5 minut.
Pierogi jemy z gorącym rosołem, posypane świeżo posiekaną natką pietruszki. MNIAM!!!!
Koniecznie napiszcie, czy u Was też się tak jada pierogi. Jeśli nie, to dajcie znać czy wypróbujecie. Warto :)
Zniknęłam znowu na długo. Z tego samego powodu, co zawsze- totalny brak czasu. Dzieje się za to na moim fotoblogu, na którego zapraszam. Może w tym tygodniu coś nadrobię, bo dzieciątko mi się pochorowało i przymusowo siedzę cały tydzień w domu. A mam co pokazywać. Tylko dzieci muszę przymusić trochę do pozowania w tym, co im uszyłam :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)