Nareszcie dotarły i do mnie. Kto? Co? Ferie zimowe :) W dodatku dzieci są u babci do jutra, więc wreszcie mam czas uzupełnić trochę braków na blogu. Planów cała masa oczywiście, jak co roku, ale w tym roku nowość- jest też plan, żeby odpocząć i trochę przystopować. Jest też plan, żeby zrobić coś dla siebie i tak już jest, choć ferie mam dopiero w sumie od jutra. Ale o moich planach na ferie napiszę Wam następnym razem :)
Dzisiaj wreszcie zebrałam się w sobie, żeby podsumować wyzwanie czytelnicze 2017. Niestety, znowu poniosłam porażkę i zamiast planowanych 52 książek przeczytałam tylko 16. W sumie wiem dlaczego. Po pierwsze zawsze miałam coś pilniejszego do zrobienia, po drugie wybierałam jak zwykle strasznie grube książki. Zdecydowania szybciej się czyta książeczkę 120- stronicową, niż moja ukochaną Camillę Lackberg czy Katarzynę Bondę. W tym roku zaplanowałam opasłe tomiska przeplatać chudymi książeczkami. Pani z biblioteki prawie s krzesła spadła jak zapytałam o jakieś chude książki 😄. Sama też bym chyba padła. Tym bardziej, że oddawałam same grubaski :)
Ale do sedna- to było 16 ciekawych i wciągających książek, więc pal licho, że tylko tyle. Ostatnie dwie nie pojawiły się jeszcze na blogu:
Lackberg, jakżeby inaczej :) Dzięki mojej ulubionej sąsiadce mogłam przeczytać nówkę Camilli- Czarownicę. Właściwie to ją pożarłam :D
Tym razem klimat jest ciężki (nie no, to u Lackberg nie nowość :)), bo zaginęła malutka dziewczynka. No dla mnie jako mamy to zawsze trudny do przełknięcia klimat. Mimo to, nie mogłam się oderwać od czytania. Tym bardziej, że do samego końca nie mogłam rozgryźć związku pomiędzy czasem obecnym (zaginięcie dziewczynki) i historia sprzed la (ciężkim życiem wdowy po rybaku, z wredną siostrą i jej świętoszkowatym mężem). I więcej Wam nic nie napiszę :) Oczywiście, wątek Eryki i jej rodziny nadal jest tu obecny i wciągnął mnie tak samo mocno jak wątek kryminalny. Uwielbiam takie połączenie :) To była książka, którą zakończyłam rok 2017.
Przedostatnia była Tess Gerritsen, za książkami której również przepadam. "Czarna loteria" to kryminał medyczny, z ciekawym wątkiem romantycznym. Takie połączenie również uwielbiam :)
Pani doktor podczas rutynowego zabiegu traci pacjentkę, która jest jej koleżanką z pracy. Targają nią okropne wyrzuty sumienia, choć jest pewna, że nie popełniła błędy, który jej zarzucono. Nie potrafi tego jednak w żaden sposób udowodnić. Nagle okazuje się, że z oskarżonej stała się również ofiarą okrutnego mordercy, a jej największy wróg- jedyną osobą, której potrafi zaufać. Przeczytajcie koniecznie :)
Ten rok zaczynam bardzo obiecująco. Za mną już 6 książek :) Pokażę Wam je następnym razem.